Groźne niebo naszpikowane Igłami i Strzałami. Jak separatyści to robią?

Relacja reportera TVN24 o zestrzeleniu Ił-76
Relacja reportera TVN24 o zestrzeleniu Ił-76
TVN 24
"Strzała-2" gotowa do odpaleniaTVN 24

Zestrzelenie transportowego Ił-76 z 49 osobami na pokładzie jest najtragiczniejszą stratą ukraińskiego lotnictwa w walkach z separatystami. Nie jest jednak pierwszą. Prorosyjskie bojówki zaskakująco skutecznie polują na ukraińskie samoloty i śmigłowce, korzystając z ręcznych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. W kompetentnych rękach to groźna broń.

Ił-76 został zestrzelony podczas podejścia do lądowania na lotnisku w Ługańsku w nocy z piątku na sobotę. Jak podało ukraińskie ministerstwo obrony, zginęli wszyscy obecni na pokładzie - 49 osób. Byli to głównie żołnierze. Wojsko nazywa atak separatystów "cynicznym" i "podstępnym". Mówi to wiele o niekompetencji ukraińskiego dowództwa. Okolice lotniska w Ługańsku od dawna są pełne separatystów, którzy ostrzegali, że kontrolują przestrzeń powietrzną i grozili, że zestrzelą wszystko, co będzie chciało tam wylądować. Takie twierdzenie można uznać za rzucane na wyrost, jednak pomimo tego wysyłanie w takie miejsce dużego i powolnego samolotu transportowego to igranie z losem. Ił-76 to idealny cel dla ręcznych rakiet przeciwlotniczych. A jak separatyści już wielokrotnie pokazali, bardzo dobrze się nimi obchodzą.

Wystawienie się na cel

Ił-76 najpewniej został zestrzelony przez rakietę Igła lub Strzała-2. Podawana przez część mediów nazwa "Zenit" jest błędna, ponieważ nie ma takiej ręcznej wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. To nazwa rakiety kosmicznej do wynoszenia lekkich satelitów. W czasach II wojny światowej w ZSRR na wszystkie działka przeciwlotnicze mówiono "zenitówki". Być może tak ktoś określił wielkokalibrowe karabiny maszynowe, które również miały strzelać do Iła. Ukraińskie wojsko nie precyzuje nazwy systemu, przy pomocy którego zestrzelono samolot. Zniżający się do lądowania duży transportowiec najpewniej padł ofiarą przygotowanej przez separatystów zasadzki. To znana metoda działania polegająca na ustawieniu broni przeciwlotniczej na przedłużeniu pasa startowego. Startujący lub lądujący samolot leci powoli, nisko i przewidywalnym kursem, co czyni go łatwym celem. Podobną metodę stosowali między innymi mudżahedini w Afganistanie walczący z wojskiem ZSRR. Udało im się zestrzelić wiele transportowców wyładowanych żołnierzami. Nauczeni tym doświadczeniem dowódcy radzieccy przed każdą turą startów lub lądowań wysyłali na rozpoznanie patrole śmigłowców szturmowych i żołnierzy. Ich zdaniem było "wymieść" partyzantów czekających w zasadzce.

Pierwszy radziecki MANPADS - Striela 2. Przed odpaleniem głowica rakiety musi uchwycić cel. Doprowadzenie do tego często jest najtrudniejszym zadaniem. Potem następuje odpalenie i dalej pocisk radzi sobie samdomena publiczna

Piloci transportowców wykonywali natomiast "wariackie" lądowania polegające na bardzo gwałtownym nurkowaniu z dużej wysokości i szybkim posadzeniu samolotu na ziemi, tak aby jak najkrócej być w strefie zagrożenia. Podobnie wyglądały starty, podczas których samoloty wznosiły się maksymalnie jednocześnie gwałtownie wykonując zwrot. Podobne metody stosuje się w Afganistanie do dzisiaj. W nomenklaturze NATO nazywa się to lądowaniem i startem "taktycznym". Jest mało prawdopodobne, aby "wymiatanie" przeprowadzono w Ługańsku. Okolice lotniska od ponad miesiąca są tam pod częściową kontrolą separatystów, których nie udało się wojsku pokonać. Na dodatek w okolicy jest dużo parowów i kilka wiosek, w których bojówkarzom łatwo się ukryć. W takiej sytuacji wysłanie ciężkiego i powolnego Iła-76 można uznać za niepotrzebne ryzykowanie życia żołnierzy.

Groźne rakiety na ramieniu

Zestrzelony transportowiec był największą maszyną tego rodzaju w dyspozycji ukraińskiego wojska. Według niepotwierdzonych doniesień był to jedyny zmodernizowany egzemplarz oznaczony Ił-76 MD i noszący charakterystyczne ciemnoszare malowanie. Taka maszyna ma cztery duże silniki odrzutowe, które generują bardzo dużo ciepła, czyli są magnesem na ręcznie odpalane rakiety przeciwlotnicze. Igły i Strzały, którymi dysponują separatyści, naprowadzają się właśnie na źródła ciepła. W odpowiednich warunkach to bardzo groźne uzbrojenie, o czym boleśnie przekonuje się ukraińskie lotnictwo. Ręcznie odpalane rakiety przeciwlotnicze, nazywane skrótowo z angielskiego MANPADS (Man Portable Air Defence System), służą z założenia do obrony wojsk lądowych przed atakującymi je śmigłowcami i samolotami na niskich pułapach. MANPADS nie stanowią większego zagrożenia dla maszyn latających na dużych wysokościach lub z dużą prędkością. Mają bowiem ograniczony zasięg i są relatywnie powolne, trudno im więc dogonić "uciekający" samolot, który jest szybszy niż np. ciężki Ił-76. Pomagają też gwałtowne manewry, ale to zdecydowanie poza zasięgiem możliwości transportowca podchodzącego do lądowania. Poza prędkością, manewrami i wysokością, MANPADS można też skutecznie zmylić przy pomocy flar. To małe ładunki pirotechniczne, które po odpaleniu z samolotu opadają płonąć i wytwarzając bardzo dużo ciepła. Systemy naprowadzania rakiet mogą je wybrać ponad silniki. Na nagraniach z Ukrainy często widać jak są masowo odpalane ze śmigłowców i samolotów szturmowych. Rosyjskie media czasem biorą je - umyślnie lub nie - za "bomby fosforowe".

C-130 Hercules demonstruje jak wyglądają flaryUSAF

Niepotrzebne straty

Ze względu na zagrożenie, jakim są MANPADS, nieprzypadkowym jest to, że światowe agencje wywiadowcze prowadzą szeroko zakrojoną i skoordynowaną akcję ich śledzenia oraz "wyłuskiwania" z czarnego rynku. Istnieje silna obawa, że przy ich pomocy terroryści mogą gdzieś na świecie zestrzelić lądujący lub startujący samolot pasażerski, czyli zrobić coś podobnego do tego, co właśnie uczynili separatyści na Ukrainie. Na szczęście tego rodzaju uzbrojenie jest trudno dostępne i wymaga wyszkolonego strzelca, aby było skuteczne.

Symulator Igły. Jaśniejsza część to mechanizm spustowy zawierający całą elektronikę i stanowiący "serce" MANPADS. Doczepia się do niego wymienne pojemniki z rakietami USMC

Prorosyjskie bojówki mają ułatwioną sytuację, bowiem wszystko wskazuje na to, że posiadają duże zapasy MANPADS. Najpewniej zostały zdobyte na wojsku lub wydobyte ze starych magazynów (stacjonujące na Ukrainie wojsko ZSRR miało takiego uzbrojenia masę) i otrzymane od służb rosyjskich. Na to drugie wskazuje między innymi przechwycenie na Ukrainie polskiej rakiety Grom, których pewną liczbę Rosjanie zdobyli w Gruzji. Wśród separatystów najpewniej jest dużo byłych wojskowych, których przeszkolono w użyciu MANPADS. Jak przekonuje się boleśnie ukraińskie wojsko, nie zapomnieli oni, jak się ich używa. Od początku walk na wschodzie zestrzelono już trzy śmigłowce szturmowe Mi-24, co najmniej dwa transportowe Mi-8/17, samolot zwiadowczy An-30 i teraz Ił-76. Wszystkie trafiono rakietami podczas lotu na małej wysokości, poza An-30, który miał być na wysokości około 3-4 kilometrów, czyli na granicy zasięgu Igieł i Strzał. Maszyna zwiadowcza leciała jednak powoli i prosto, co pomogło separatystom. Co charakterystyczne, nie strącono żadnego samolotu myśliwskiego lub szturmowego, które również biorą udział w walkach. Są one po prostu za szybkie i zwrotne dla MANPADS. Mają też wyrzutnie flar, co czyni ich zestrzelenie trudnym. Straty wśród śmigłowców szturmowych atakujących na małej wysokości są nieuniknione. Zupełnie niepotrzebne są natomiast straty takich maszyn An-30 lub Ił-76. Wysyłanie ich w region, gdzie działają separatyści, jest proszeniem się o problemy.

Jedna z najnowszych wersji Igły. Na dziobie widać czujnik promieniowania podczerwonego, który kieruje rakietę na strumień gorących gazów wydostających się z silnikówVitaly V. Kuzmin | Wikipedia (CC BY-SA 3.0)

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF