Prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew zapowiada, że jeśli będzie potrzeba, jego kraj może siłą zająć Górski Karabach. Ormiańska enklawa, choć leży w granicach Azerbejdżanu, de facto jest niezależna od władz w Baku. Konflikt o to terytorium trwa od czasu rozpadu ZSRR.
- Kupujemy sprzęt wojskowy, samoloty i amunicję, by przygotować się do wyzwolenia terytoriów okupowanych i jesteśmy gotowi to uczynić - wyjaśnił Alijew.
Wzmożona aktywność Azerbejdżanu ma związek z niedawnym ogłoszeniem niepodległości przez Kosowo. Zdaniem prezydenta Azerbejdżanu ten krok Prisztiny ośmielił ormiańskich separatystów w Górskim Karabachu.
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Alijew składał oświadczenie, azerska telewizja poinformowała, że w pobliżu granicy z Górskim Karabachem doszło do wymiany ognia. Zginęli w niej dwaj azerscy żołnierze. Ministerstwo obrony Armenii potwierdziło straty i oskarżyło o wywołanie incydentu stronę azerską.
Azerbejdżan nie odda Karabachu
Sześcioletnie walki azersko-ormiańskie o Górski Karabach rozpoczęły się jeszcze u schyłku ZSRR w 1991 roku i trwały do 1994 roku. Zginęło w nich ok. 35 tys. ludzi.
Prezydent Alijew konsekwentnie podkreśla, że konflikt o Górski Karabach może być rozwiązany tylko z uwzględnieniem terytorialnej integralności Azerbejdżanu. Podczas niedawnej wizyty w Polsce o poszanowaniu jedności Azerbejdżanu przez Warszawę zapewnił go Lech Kaczyński.
Źródło: PAP, tvn24.pl