Chętne do rozbierania się przy niemal każdej okazji feministki z ukraińskiej grupy Femen tym razem dumnie wypięły pierś, by zaprotestować przed budynkiem kijowskiego sądu, w którym toczy się proces byłej premier Julii Tymoszenko.
Dwie działaczki wdrapały się na policyjny radiowóz i zaprezentowały się topless. - Ten pojazd jest przeznaczony dla bandytów - krzyczały pod adresem ukraińskich polityków.
Zaskoczyły tym samym licznie zgromadzonych stróżów prawa (i obyczajności), którzy swe czujne oko skierowali w stronę znajdujących się nieopodal zwolenników Julii Tymoszenko.
Błąd został jednak szybko naprawiony - krzyczące i stawiające opór kobiety sprowadzono (nie bez trudności) na ziemię i umieszczono w furgonie, na którym przed chwilą stały.
Femen bardzo często przeprowadza rozbierane protesty. Grupa nie ogranicza się przy tym wcale demonstracji w obronie praw kobiet - działaczki pojawiają się wszędzie tam, gdzie mogą swoimi wdziękami przyciągnąć uwagę mediów.
Przeciwko czemu protestowały tym razem? Aktywistki wyjaśniają, że przeciwko "brudnej walce pomiędzy kryminalnymi gangami przedstawianymi ludziom jako walka dobra ze złem", czyli przeciw ukraińskiej polityce w ogóle. Feministki dodały, że teraz przed sądem stoi Tymoszenko, ale kiedyś również może się przed nim znaleźć prezydent Wiktor Janukowycz.
Proces Tymoszenko
Julia Tymoszenko, oskarżona o nieprawidłowości przy zawieraniu umów gazowych z Rosją przed dwoma laty, została aresztowana 5 sierpnia. Sąd zdecydował, iż była premier zostanie umieszczona w areszcie, gdyż jej zachowanie wskazuje, że stara się wydłużyć swój proces.
Tymoszenko twierdzi, że śledztwa przeciwko niej oraz sama rozprawa sądowa powodowane są dążeniami władz do usunięcia jej z polityki.
Zaniepokojenie w związku z aresztowaniem Tymoszenko wyraziło m.in. polskie MSZ, a także przedstawiciele UE oraz dyplomacja rosyjska i amerykańska.
Źródło: Reuters