"Rabotu, rabotu!", czyli "Pracy!" – skandowali zrozpaczeni mieszkańcy miasta Pikaliewo w północnej Rosji. Skarżą się, że nie mogą wykarmić swoich rodzin. Co drugi z 23-tysięcy mieszkańców nie ma za co się utrzymać. Zdesperowani zablokowali miejscową autostradę.
W blokadzie autostrady z Petersburga do Wołogdy wzięło udział około 600 osób. Według związków zawodowych, co drugi z mieszkańców Pikaliewa jest bez środków do życia. W ostatnim czasie wiele osób straciło pracę, część nie dostała zaległych wynagrodzeń.
Zamknięto m.in. dwie z trzech wytwórni cementu w mieście. Wcześniej pracowało tam 4 tysiące mieszkańców Pikaliewa. – Pracowałam 33 lata, teraz zostałam bez pracy i bez pieniędzy – opowiada jedna z protestujących, Maria Wakruszewa, która pracowała w lokalnej fabryce aluminium należącej do oligarchy Olega Deripaski. – Nie mogłam niczego zaoszczędzić, bo zarabiałam tylko 8 tysięcy rubli miesięcznie – dodaje.
Najbogatsi emeryci
Za zamożnych w Pikaliewie uchodzą teraz emeryci, którzy dostają regularnie emeryturę – około 4000 rubli na miesiąc (ok. 130 dolarów amerykańskich).
To nie pierwszy protest zdesperowanych mieszkańców miasta. Półtora tygodnia temu oblegali ratusz samorządu. Chcą, żeby w ich sprawę zaangażowali się politycy. W Rosji załamanie gospodarki jest najostrzejsze od 10 lat, bezrobotnych jest 7.7 mln osób, jednak wybuchy niezadowolenia są wciąż bardzo rzadkie.
Źródło: Reuters