Do momentu, w którym kapitan lotu 4U 9525 niemieckich linii Germanwings przebywał w kabinie pilotów, podróż przebiegała spokojnie. Gdy z niej wyszedł, przekazując stery drugiemu pilotowi, ten od razu rozpoczął procedurę schodzenia maszyny. - Działanie przy przełączniku wysokości może być jedynie zamierzonym działaniem - powiedział na konferencji prasowej dotyczącym katastrofy airbusa A320 francuski prokurator Brice Robin.
Prokurator przekazał na konferencji prasowej, że śledczy uzyskali z czarnej skrzynki będącej rejestratorem rozmów w kokpicie "pełny zapis 30 minut lotu", od momentu startu samolotu z Barcelony.
Jak powiedział, piloci na początku "rozmawiają w sposób całkowicie normalny, w sposób nawet uprzejmy, sympatyczny".
Kapitan wychodzi, drugi pilot uruchamia procedurę schodzenia
- Nie dzieje się nic szczególnego. Potem słychać, że kapitan przygotowuje procedurę wstępną przed lądowaniem (w Duesseldorfie - red.). Drugi pilot odpowiada lakonicznie. Potem kapitan prosi drugiego pilota o przejęcie sterów. Słychać odgłos odsuwanego fotela i odsuwanych drzwi. Można domniemywać, że kapitan wyszedł za naturalną potrzebą - relacjonował wydarzenia w kabinie pilotów prokurator.
W tym momencie - jak zaznaczył - "drugi pilot jest sam za sterami". - W czasie, gdy pozostaje sam, słychać przełączenia systemów sterowania lotem (ang. Flight Management System) uruchamiające schodzenie samolotu. Podkreślam: drugi pilot siedzi u sterów i rozpoczyna się schodzenie maszyny. Działanie przy przełączniku wysokości może być jedynie zamierzonym działaniem - wyjaśniał dalej francuski prokurator.
Działanie drugiego pilota można zinterpretować jako wolę zniszczenia samolotu. Mogę powiedzieć, że pilot świadomie spowodował utratę wysokości. Poprzez świadomie zaniechanie odmówił otwarcia drzwi kokpitu kapitanowi, odmówił otwarcia drzwi i przełączył guzik powodujący utratę wysokości. Samolot z 12 tys. m zszedł na 1,5 tys. metrów z powodów dla nas kompletnie niewiadomych. Brice Robin
Zaznaczył, że "przełącznik ten trzeba wielokrotnie przekręcić. - Nie da się tego zrobić niechcący - podkreślił.
Jak relacjonował Brice Robin, po chwili słychać już kapitana rejsu, który "puka do drzwi" kabiny i zagląda przez wizjer, a więc "jest teoretycznie zauważony przez drugiego pilota". Na wezwania kapitana drugi pilot nie odpowiada.
"Oddychał normalnie, nie jest to oddech kogoś, kto np. miał zawał"
- W kabinie słychać głos ludzkiego oddechu i będzie go słychać do momentu uderzenia. Oznacza to, że drugi pilot był do momentu katastrofy żywy. Oddychał normalnie, nie jest to oddech kogoś, kto np. miał zawał - zaznaczył.
- Słychać też później wieżę kontroli lotów z Marsylii. Ta kilka razy wzywa pilota, ale ten nie odpowiada - przedstawiał dalej zapis z rejestratora prokurator.
Robin wyjaśnił, że w tym czasie "wieża [w Marsylii - red.] prosiła inne samoloty będące w pobliżu o próbę kontaktu radiowego z airbusem", ale "nie uzyskano żadnej odpowiedzi". - Potem słychać [na nagraniu - red.] uruchamiające się sygnały alarmowe. Mówią o zbliżaniu się do ziemi. Słychać próby sforsowania drzwi i alarm "pull up" - dodał.
Robin zauważył, że w tym czasie z samolotu nie został wysłany żaden komunikat: - Nie było żadnej odpowiedzi na rożne zapytania ze strony kontrolerów lotu.
I dodał: - Działanie drugiego pilota można zinterpretować jako wolę zniszczenia samolotu. Mogę powiedzieć, że pilot świadomie spowodował utratę wysokości. Poprzez świadomie zaniechanie odmówił otwarcia drzwi kokpitu kapitanowi, odmówił otwarcia drzwi i przełączył guzik powodujący utratę wysokości. Samolot z 12 tys. m zszedł na 1,5 tys. metrów z powodów dla nas kompletnie niewiadomych.
Drugi pilot nazywał się Andreas Lubitz
Prokurator doprecyzował, że "drugi pilot od momentu wyjścia kapitana z kokpitu nie wypowiedział ani jednego słowa". - Pełna cisza - zaznaczył. Powiedział też, że drugi pilot był narodowości niemieckiej. - Nie wiem, jakie było pochodzenie etniczne, nie jest znany jako członek sieci terrorystycznej. Nazywał się Andreas Lubitz. Pracował dla Germanwings od września 2013 roku. Na airbusie A320 miał wylatane zaledwie 100 godzin. Dowiadujemy się wszystkiego na temat życia tej osoby - dodał.
Jak ktoś odpowiada za życie 150 osób, to nie jest samobójstwo Brice Robin
Jego zdaniem "ofiary katastrofy zorientowały się w ostatniej chwili", że samolot zaraz się rozbije. - Ponieważ na tej taśmie krzyki pojawiają się w ostatniej chwili, tuż przed uderzeniem. Śmierć była natychmiastowa, samolot się rozpadł, wpadając na skałę - ocenił.
Zapytany o to, czy drugi pilot mógł popełnić samobójstwo, odparł, że celowo nie używa takiego terminu. - Jak ktoś odpowiada za życie 150 osób, to nie jest samobójstwo - stwierdził.
Dodał, że "do tej pory prowadził śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa. - Teraz zmienię kwalifikację śledztwa - zaznaczył Robin.
Prokurator powiedział też, że wciąż nie udało się znaleźć drugiej czarnej skrzynki. - Druga czarna skrzynka rejestruje pozostałe parametry, takie jak ciśnienie. Gdy ją znajdziemy, będzie cennym uzupełnieniem, pozwoli stwierdzić, że żadna inna rzecz się do tej katastrofy nie przyczyniła - zauważył.
Katastrofa we Francji
Airbus A320 Germanwings wystartował we wtorek przed godz. 10 z Barcelony i leciał do Duesseldorfu w Niemczech. Rozbił się na wysokości ok. 2 tys. m n.p.m., w miejscowości Meolans-Revel w Alpach francuskich. Samolot zniknął z radarów niedaleko miejscowości Barcelonnette. Tracił wysokość przez około osiem minut. Na pokładzie znajdowało się 144 pasażerów i sześciu członków załogi. Nikt nie przeżył katastrofy.
Autor: adso,eos\mtom / Źródło: tvn24