Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Brytyjski dziennik "Guardian" opisał historie kobiet, które szukając zatrudnienia we francuskim ministerstwie kultury, miały paść ofiarą rekrutującego je urzędnika Christiana Negra. Mężczyzna w trakcie rozmów kwalifikacyjnych miał podawać im napoje zmieszane ze środkiem moczopędnym.
"Domniemane napaści wyszły na jaw w 2018 roku, gdy jeden ze współpracowników poinformował o budzącym jego wątpliwości zdarzeniu. Negra miał fotografować nogi jednej z urzędniczek resortu. Wówczas w jego komputerze odnaleziono arkusz zatytułowany 'Eksperymenty', gdzie urzędnik odnotowywał godziny podawania substancji i reakcje kobiet" - podaje "Guardian".
Jak dodaje dziennik, urzędnik został usunięty z ministerstwa w 2019 roku. Wciąż jednak może szukać zatrudnienia w sektorze prywatnym. Śledztwo w jego sprawie trwa już sześć lat i obejmuje czyny od podawania narkotyków po napaść seksualną. Na tym etapie wiadomo, że pokrzywdzonych miało zostać ponad 240 kobiet. Kilka z nich w rozmowie z dziennikiem mówi o latach traumy i gniewie związanym z przedłużającym się procesem sądowym.
"Nie wiedziałam, że istnieje taki rodzaj napaści"
"Według relacji kobiet urzędnik często sugerował przeprowadzenie rozmów na zewnątrz, podczas długich spacerów, w trakcie których zmagały się z potrzebą skorzystania z toalety i zaczynały czuć się coraz gorzej. Niektóre z nich mówią, że ze względu na dolegliwości oddawały mocz w miejscu publicznym, bo nie zdążyły dotrzeć do toalety" - opisuje "Guardian".
Sylvie Delezenne, ekspertka ds. marketingu, o zatrudnienie we francuskim ministerstwie kultury starała się w 2015 roku. Jak przyznała w rozmowie z brytyjskim dziennikiem, praca w resorcie "była jej marzeniem". - Wtedy nie wiedziałam, że taki rodzaj napaści istnieje - powiedziała.
Kobieta przedstawiła przebieg rozmowy z urzędnikiem. Negra miał ją zaprowadzić do sali konferencyjnej, gdzie następnie zaproponował jej kawę.
"Automat z napojami stał w ruchliwym korytarzu, a Delezenne powiedziała, że sama nacisnęła przycisk, żeby dostać lekko słodzoną kawę. Negra wziął jej kubek, odwrócił się, żeby przywitać się z koleżanką, następnie przeszedł wzdłuż korytarza, po czym wrócił i podał jej napój" - pisze dziennik.
Rozmowa miała trwać około godziny w ogrodach Tuileries nad Sekwaną. W jej trakcie kobieta zaczęła odczuwać coraz większą potrzebę skorzystania z toalety. - Drżały mi ręce, serce waliło mi jak młotem, po czole spływały krople potu i robiłam się czerwona. Powiedziałam: muszę zrobić sobie przerwę, ale on szedł dalej - opisała. Sytuacja zakończyła się dla kobiety upokarzająco. - Zdjął kurtkę i powiedział: zakryję cię. Pomyślałam, że to dziwne - wspominała.
Po rozmowie miały się u niej pojawić także inne objawy, jak nienaturalne pragnienie czy spuchnięte stopy - opisał brytyjski dziennik. Kobieta, nieświadoma wówczas, że padła ofiarą przestępstwa, przez kolejne lata żyła w przekonaniu, że "zmarnowała rozmowę kwalifikacyjną". - Miałam koszmary, wybuchy złości. Nie szukałam pracy, myślałam, że jestem do niczego - powiedziała.
Cztery lata później dowiedziała się o prowadzonym śledztwie. Od tego momentu zdiagnozowano u niej zespół stresu pourazowego - dodaje dziennik.
Kolejna z ofiar, Anais de Vos, gdy aplikowała do pracy w ministerstwie, miała 28 lat. - Gdy w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej ktoś proponuje ci kawę, zwłaszcza menedżer, nie odmawiasz - powiedziała, podkreślając trudną sytuację, w jakiej postawił ją Negra.
Następnie podobnie jak w innych przypadkach urzędnik zaproponował jej wyjście na zewnątrz. W pewnym momencie kobieta poprosiła go o powrót, ten jednak nie przystał na jej prośbę i przeszedł ulicę w przeciwnym kierunku.
- Spojrzał mi w oczy i zapytał: czy chcesz się wysikać? - opowiedziała kobieta "Guardianowi". Urzędnik miał jej zaproponować najpierw skorzystanie z miejsca pod mostem, a później z płatnej toalety. Jednak wcześniej kazał jej zostawić torbę w ministerstwie. Gdy powiedziała, że nie ma przy sobie pieniędzy, mężczyzna odpowiedział, że nie ma jej nic do pożyczenia.
"Proces sądowy przynosi więcej traumy niż uzdrowienia"
Kobiety zwracają też uwagę na czas trwania śledztwa. - Sześć lat później wciąż czekamy na proces, co jest oszałamiające - powiedziała dziennikowi jedna z nich. - To trwa zbyt długo. Proces sądowy przynosi więcej traumy niż uzdrowienia. Nie na tym powinna polegać sprawiedliwość - dodała.
- Moim priorytetem jest to, żeby nigdy więcej nikomu innemu się to nie przytrafiło - stwierdziła Delezenne.
Louise Beriot, prawniczka reprezentująca kilka kobiet, opowiedziała "Guardianowi", co jej zdaniem mogło kierować sprawcą: - Chodzi o władzę i dominację nad kobiecym ciałem, poprzez upokorzenie i kontrolę.
W jej ocenie sprawa o tak "niezwykłej skali" i w tym kontekście "niezwykle długi proces to powtórna wiktymizacja kobiet przez wymiar sprawiedliwości". - Proces Pelicota był bardzo ważnym pierwszym krokiem, a kwestia podawania substancji chemicznych bez zgody pozostaje nadal ogromnym problemem - zauważyła, wspominając o głośnej sprawie, która wstrząsnęła Francją. Chodzi o historię Gisele Pelicot, która przez lata była odurzana przez męża i gwałcona przez niego i innych mężczyzn. Francuski sąd skazał łącznie 51 osób, w tym byłego męża kobiety.
Niektóre z kobiet uzyskały odszkodowanie w postępowaniu cywilnym przeciwko państwu, w którym samo ministerstwo kultury nie zostało uznane za winne. Przedstawiciel resortu oświadczył, że ministerstwo jest zobowiązane do zapobiegania nękaniu i przemocy seksualnej oraz do zapewnienia wsparcia ofiarom - napisał "Guardian".
Z kolei francuski związek zawodowy CGT przekazał, że domaga się od resortu "uznania swojej odpowiedzialności jako pracodawcy". "Istnieje problem systemowy, który pozwolił wysokiemu urzędnikowi państwowemu działać w ten sposób przez dekadę" - podkreślono w oświadczeniu.
Autorka/Autor: os/ft,kg
Źródło: The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: BinGao/Shutterstock