Stojący na czele listy stronnictwa prezydenta Emmanuela Macrona w marcowych wyborach lokalnych we Francji Benjamin Griveaux zrezygnował w piątek z kandydowania na mera Paryża. Stało się to po ujawnieniu materiałów wideo z jego życia prywatnego oraz listów o "charakterze seksualnym".
W opublikowanym w piątek wideo Benjamin Griveaux - lider listy La Republique En Marche (LREM) w Paryżu - tłumaczył rezygnację z kandydowania rozpowszechnianymi na portalach społecznościowych "niegodnymi atakami" na jego życie prywatne. Podkreślił, że jego decyzji przyświecała chęć oszczędzenia rodziny w sytuacji, gdy - jak to ujął - "wszelkie chwyty są dozwolone". Dodał, że jego "projekt dla Paryża" pozostaje, ale ocenił, że w obecnej sytuacji będzie lepiej promowany bez niego.
Do opublikowania prywatnych materiałów z życia Benjamina Griveaux przyznał się mieszkający w Paryżu rosyjski artysta Piotr Pawlenski. W czwartek wieczorem zadzwonił do redakcji dziennika "Liberation" i przekazał, że otrzymał wideo od niezidentyfikowanej osoby, która miała być w związku z Griveaux. Pawlenski tłumaczył na łamach gazety, że chciał ujawnić "hipokryzję" Griveaux, który - jak stwierdzil Rosjanin - "wysuwa na czoło wartości rodzinne (...), a w rzeczywistości postępuje inaczej".
Media nie podają szczegółów opublikowanych materiałów. Wskazują jedynie na ich "seksualny charakter".
"Gdzie są granice wstydu i obrzydliwości?"
Większość polityków we Francji, niezależnie od przynależności partyjnej, zdecydowanie potępiła sposób, w jaki zaatakowano Griveaux. Niektórzy podkreślają, że nie zrobił on nic wbrew prawu, natomiast przestępstwem jest publikowanie nielegalnie zdobytych materiałów z jego życia prywatnego. "Gdzie są granice wstydu i obrzydliwości?" - pytała na Twitterze była socjalistyczna minister kultury Aurelie Filippetti.
Poparcie i sympatię dla Griveaux wyrazili m.in. ubiegająca się o reelekcję mer Paryża socjalistka Anne Hidalgo oraz wyrzucony z LREM za samowolne wysunięcie swojej kandydatury na mera Cedric Villani, który napisał na Twitterze, iż Griveaux jest ofiarą ataku, stanowiącego "poważne zagrożenie dla francuskiej demokracji".
Wyborczy problem partii Macrona
Spośród polityków jak dotąd jedynie Florian Philippot, były bliski współpracownik Marine Le Pen w ówczesnym skrajnie prawicowym Froncie Narodowym (teraz Zjednoczenie Narodowe), a obecnie przywódca niewielkiego skrajnie prawicowego i eurosceptycznego ugrupowania Patrioci, nawiązał do słabych perspektyw, jakie według sondaży miała kandydatura Griveaux.
Występujący w radiu i telewizji analitycy i specjaliści od sondaży również zwracali uwagę na brak popularności kandydata stronnictwa prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Podkreślali też trudności w znalezieniu zmienniczki lub zmiennika dla Griveaux, gdy do oficjalnego zgłaszania kandydatur w wyborach lokalnych pozostało nieco ponad tydzień. Wykluczyli również możliwość zajęcia jego miejsca przez Villaniego czy połączenie obu list.
Dyrektor generalny instytutu Ipsos Public Affairs Jean-Francois Doridot przekonywał, że rezygnacja Griveaux uwypukla brak zwartości w szeregach LREM i jest kolejnym sygnałem tlącego się kryzysu w tym stronnictwie.
Walka o "trampolinę" do ogólnokrajowej kariery
Jak zauważyła agencja AP, Paryż jest najbardziej pożądaną francuską gminą i "politycznym lennem", wykorzystywanym w przeszłości, w tym chociażby przez byłego prezydenta Francji, nieżyjącego już Jacquesa Chiraca, jako trampolina do ogólnokrajowej kariery politycznej.
Pierwsza tura wyborów lokalnych we Francji odbędzie się 15 marca, natomiast druga 22 marca tego roku.
Autorka/Autor: ft//rzw
Źródło: PAP