Dyskusja o prawnych aspektach prostytucji wywołuje emocje nie tylko w Polsce. We wtorek sprawą na forum parlamentu zajęli się również Francuzi, którzy chcą wprowadzić surowe kary dla klientów płacących za seks, eliminując w ten sposób prostytucję.
We wtorek podczas sesji Zgromadzenia Narodowego we Francji dyskutowano nad ponadpartyjnym projektem, który wprowadza kary za płatny seks. Karani mają być klienci prostytutek, którzy będą musieli zapłacić nawet 3 tysiące euro grzywny albo spędzić pół roku w więzieniu.
Ustawa została przegłosowana we wtorek późnym wieczorem. Ma wejść w życie od stycznia 2012 roku. Podobne rozwiązanie wprowadzono w 1999 roku w Szwecji.
Obecnie prostytucja jest we Francji dozwolona, jeśli nie zakłóca porządku publicznego. Karalne jest natomiast nakłanianie do płacenia za seks. Klient odpowiada karnie również wtedy, gdy prostytutka jest nieletnia. Karane jest też sutenerstwo - można za nie dostać do 7 lat więzienia. Rocznie skazanych zostaje około tysiąca osób.
Ofiary handlu ludźmi czy niezależne profesjonalistki?
Szacuje się, że w kraju pracuje około 20 tysięcy prostytutek. We wtorek demonstrowały one przeciwko nowemu projektowi przed budynkiem parlamentu. Wiele z nich powtarzało, że nowe prawo zmusi je do zejścia do podziemia. - Niech pozwolą pracować ludziom takim jak ja, którzy przez lata płacili podatki i którzy dostaną od państwa tylko 417 euro emerytury - powiedziała jedna z nich. Inne zwracały uwagę, że nie powinno się zabraniać prostytucji, ale zwrócić większą uwagę na problem handlu żywym towarem.
Ta kwestia to koronny argument zwolenników nowych przepisów. Ich zdaniem, 9 na 10 prostytutek to ofiary takich "biznesów". Związek zawodowy prostytutek zaprzecza jednak tym twierdzeniom i sprzeciwia się ustawie. Jego działacze podkreślają, że kary odstraszą klientów, a kobiety zostaną zmarginalizowane społecznie.
Źródło: bbc.co.uk, Reuters