Franciszek wysyła list do Wenezueli. Liczy na zażegnanie konfliktu


Franciszek w liście do wszystkich stron konfliktu wewnętrznego narastającego od dwóch miesięcy w Wenezueli wezwał rząd i opozycję do dialogu i ostrzegł przed skutkami przemocy. "To długa i trudna droga, która wymaga cierpliwości i odwagi" - napisał papież.

List papieża został ogłoszony w piątek w całości w Watykanie, po tym gdy poprzedniego dnia nuncjusz apostolski Aldo Giordano odczytał go w pałacu prezydenckim w Caracas w obecności przedstawicieli rządu wenezuelskiego i opozycji oraz ministrów spraw zagranicznych Brazylii, Kolumbii i Ekwadoru, występujących w charakterze mediatorów.

Modlitwa o narodowe pojednanie i pokój

Papież wyraził przekonanie, że "w drodze dialogu" jego uczestnicy "zdołają odnaleźć wspólną platformę porozumienia, aby przezwyciężyć konflikt i polaryzację, które boleśnie rozdzierają społeczeństwo".

W liście zaadresowanym do prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, przedstawicieli opozycyjnego Stołu Jedności Demokratycznej (MUD) i szefów dyplomacji Unii Państw Południowoamerykańskich (UNASUR) zapewnia, że będzie się modlił, aby rozpoczynający się dialog "przyniósł tak pożądane pojednanie narodowe i pokój" w Wenezueli.

List do uczestników negocjacji rozpoczętych w czwartek w Caracas wystosował również watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin, który do chwili mianowania go przez Franciszka na obecne stanowisko był nuncjuszem apostolskim w Caracas. Wyraził ubolewanie, że nie mógł wziąć udziału w pierwszym spotkaniu stron konfliktu w Wenezueli, ale zadeklarował gotowość osobistego uczestniczenia w dalszych rozmowach.

Wprawdzie to spotkanie stron konfliktu z udziałem mediatorów nie przyniosło efektów, ale po raz pierwszy w rozmowach uczestniczył Henrique Capriles, który w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich zajął drugie miejsce.

"Nie chcemy zamachu stanu"

Capriles, którego przemówienie było transmitowane przez telewizję - jak cały przebieg spotkania - oświadczył: - Nie chcemy zamachu stanu, nie chcemy eksplozji na ulicach.

Dodał też jednak: - Jeśli coś się nie zmieni w Wenezueli, wszystko eksploduje. Zmiany są konieczne, jeśli nie chcemy przemocy.

Do 5 kwietnia podczas demonstracji i protestów opozycji, głównie studentów i uczniów szkół średnich, przeciwko ograniczaniu sektora prywatnego w gospodarce i niedostatkom w zaopatrzeniu rynku w wiele podstawowych artykułów poniosło śmierć 39 osób, z czego 31 po stronie opozycji. Rannych i poturbowanych zostało ponad 400 osób, w tym ponad 190 policjantów.

Autor: jl//kdj / Źródło: PAP