Ogarnięta katalońskim kryzysem Hiszpania cofnęła się o krok znad krawędzi i ma teraz szanse na rozpoczęcie dialogu - pisze w czwartek brytyjski "Financial Times", ostrzegając jednak, że błędy obu stron konfliktu mogą doprowadzić do rozlewu krwi.
Komentując środowe przemówienie premiera Hiszpanii Mariano Rajoya - który dał szefowi władz Katalonii Carlesowi Puigdemontowi pięć dni na wyjaśnienie, czy we wtorkowym wystąpieniu ogłosił on niepodległość regionu - brytyjski dziennik pisze o uczuciu ulgi. "Madryt odpowiada umiarkowanymi krokami (...). Natychmiastowy atak prawie na pewno pogłębiłby konflikt z separatystami i sprawiłby, że polityczny kompromis byłby jeszcze trudniejszy do osiągnięcia" - zauważa "FT" w komentarzu redakcyjnym.
"Kryzys polityczny"
Jak ocenia gazeta, Rajoy mógł "poczynić kroki w kierunku uruchomienia art. 155 hiszpańskiej konstytucji, który dałby Madrytowi bezprecedensowe uprawnienia do przejęcia kontroli nad katalońskim rządem regionalnym. Ale w środowym przemówieniu w parlamencie premier jednak najpierw poprosił Puigdemonta o wyjaśnienie jego intencji". "To obiecujące - czytamy. - Daje obu stronom czas na obniżenie temperatury, zapanowanie nad nieustępliwymi konserwatystami w ich obozach oraz otwarcie kanałów dialogu, który na razie nie istnienie".
Sytuację w Hiszpanii "FT" nazywa "kryzysem politycznym". "Jedynym sposobem na jego pokojowe rozwiązanie są rozmowy" - ocenia gazeta, ostrzegając jednocześnie, że "sytuacja jest delikatna, atmosfera gorączkowa i pozostaje margines na błędy, które mogą doprowadzić do rozlewu krwi".
Dziennik przypomina, że do urn w katalońskim referendum niepodległościowym z 1 października poszło tylko 43 proc. Katalończyków. Choć 90 proc. z nich zagłosowało za secesją od Hiszpanii, "katalońskie społeczeństwo jest podzielone", co udowodniły np. ostatnie demonstracje zwolenników pozostania Katalonii w Hiszpanii - pisze "FT". "Sondaże pokazują, że wciąż ponad połowa Katalończyków popiera unię z Hiszpanią" - czytamy.
"Pokaz siły może odbić się rykoszetem"
Zdaniem gazety pochopnym działaniem ze strony Madrytu byłaby "brutalna reakcja" na działanie katalońskich władz. "Pokaz siły, jak w dniu plebiscytu, gdy w wyniku wysiłków policjantów w celu uniemożliwienia głosowania rany odniosły setki ludzi, może odbić się rykoszetem" - ostrzega brytyjski dziennik. Zdaniem gazety takie działanie może wpłynąć na "umiarkowanych Katalończyków, którzy ani nie popierają niepodległości, ani nie są stanowczo prohiszpańscy, ale chcą, by zniknęła niestabilność i problemy gospodarcze".
"Puigdemont trzyma w zanadrzu prawo do samostanowienia, ponieważ to jego główna karta przetargowa w rozmowach z Madrytem. Zrozumiałe jest, że Madryt nie chce w takich okolicznościach negocjować. Podkreśla, że nigdy nie będzie dyskutować na temat niepodległości" - czytamy w czwartkowym komentarzu. Zdaniem "FT" takie "warunki wstępne (...) uniemożliwiają dialog".
"Sojusznicy Hiszpanii w UE i poza nią powinni nadal dyskretnie, zza kulis, popychać obie strony w kierunku stołu negocjacyjnego. Nie ma mandatu dla niepodległości Katalonii. Ale większa autonomia i pewna forma uznania specjalnego statusu tego regionu w Hiszpanii mogłyby zapobiec dalszemu zaognianiu (konfliktu - red.)" - ocenia gazeta.
Dziennik zauważa, że "kusząca może być dla Rajoya postawa oczekiwania, że z czasem emocje opadną i ten bałagan zniknie". Jednak to właśnie "taka bierność doprowadziła do obecnej patowej sytuacji. Jedyną rozsądną drogą wyjścia z niej jest teraz kompromis" - konkluduje redakcja "FT".
Autor: adso / Źródło: PAP