Prezydent Filipin Rodrigo Duterte zarządził, że policja i wojsko mają zakończyć swoje operacje w ramach kampanii antynarkotykowej - podał w czwartek dziennik "The Guardian". Odpowiedzialna za działania w wojnie z domniemanymi dilerami ma być jedynie rządowa agencja.
Policja, wojsko oraz pozostałe podmioty publiczne mają wstrzymać wszystkie operacje antynarkotykowe i pozostawić je specjalnej rządowej agencji (Philippine Drug Enforcement Agency - PDEA) - wynika z wtorkowej dyrektywy filipińskiego prezydenta.
"Koncentrujemy się teraz na przywódcach karteli"
W dokumencie zaznaczono, że jego celem jest ustanowienie "porządku w kampanii antynarkotykowej". Nie podano jednak, co spowodowało zmianę polityki. Jak odnotował "The Guardian", decyzja ta może być związana ze zmniejszającym się poparciem Filipińczyków dla ogólnokrajowej operacji policyjnej wymierzonej w domniemanych dilerów narkotykowych.
Brytyjski dziennik zaznaczył, że w PDEA pracuje jedynie około 1,6 tysiąca funkcjonariuszy, co oznacza, że wycofanie regularnych jednostek policyjnych może "znacznie zredukować liczbę pozasądowych zabójstw".
Jak podała Agencja Reutera, w czwartek rozwiązano wszystkie 18 regionalnych antynarkotykowych jednostek policyjnych. Funkcjonariusze mają teraz skupić się na walce z innymi rodzajami przestępczości. - Koncentrujemy się teraz na przywódcach karteli oraz ich protektorach w rządzie - powiedział rzecznik prezydenta Ernesto Abella.
Wojna prezydenta z narkobiznesem
W styczniu prezydent Filipin zawiesił już operacje policji w ramach kampanii antynarkotykowej, oskarżając ją o korupcję. Po pięciu tygodniach zezwolił jej jednak na wznowienie działalności, zaznaczając, że narkotyki znowu stały się powszechnie dostępne.
Po objęciu władzy na Filipinach w czerwcu 2016 roku Duterte rozpoczął kontrowersyjną wojnę z narkobiznesem. Zezwolił policji i służbom bezpieczeństwa na używanie broni bez ostrzeżenia wobec handlarzy narkotyków.
Z danych policji wynika, że podczas 15-miesięcznej kampanii antynarkotykowej w walkach z funkcjonariuszami sił bezpieczeństwa zginęło ponad 3,9 tysiąca domniemanych dilerów. Ponad dwa tysiące osób zostało zamordowanych, w tym w atakach zamaskowanych motocyklistów i innych napaściach. Zdaniem organizacji broniących praw człowieka zabójcy to często policjanci lub ich płatni podwykonawcy.
Aktywiści twierdzą, że liczba zabitych jest o wiele wyższa i domagają się śledztwa w sprawie roli prezydenta Filipin. Sam Duterte ogłosił jednak, że póki jest u władzy, kampania antynarkotykowa będzie kontynuowana.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP