Nowy "przyjazny" rozdział w historii relacji Rosja-Zachód ogłoszony na niedawnym szczycie NATO rychło może dobiec kresu. Jeśli republikanie zablokują w Senacie USA ratyfikację układu START o redukcji arsenałów atomowych, pogrzebią politykę "resetu" Obamy. Moskwa żąda szybkiej ratyfikacji, a Biały Dom desperacko broni "ukochanego dziecka" polityki zagranicznej prezydenta.
Podpisanie w kwietniu z Rosją traktatu o redukcji arsenałów atomowych Obama uważa za swe największe międzynarodowe osiągnięcie.
START (Strategic Arms Reduction Treaty) zobowiązuje USA i Rosję do zredukowania w ciągu siedmiu lat strategicznych arsenałów nuklearnych o 30 proc. - do pułapu 1550 głowic w każdym z krajów. Przewiduje też środki kontroli tej redukcji.
Jeszcze we wrześniu amerykańska delegacja zapewniała w Moskwie, że START będzie ratyfikowany w tym roku. Wybory do Kongresu zmieniły diametralnie sytuację.
Kyl mówi "nie"
Do końca tego roku demokraci mają w Senacie nad republikanami przewagę 57 do 41 (2 niezależnych). Do ratyfikowania traktatu potrzeba 2/3 głosów, więc potrzeba jeszcze przekonać 9 republikańskich senatorów. W skutek ostatnich wyborów, od stycznia zadanie będzie trudniejsze. Wraz ze wzrostem liczby republikanów, do ratyfikacji będzie potrzebne 13-14 ich głosów.
Ale co gorsza dla Białego Domu, sukces wyborczy spowodował przejście republikanów do ofensywy już teraz. 16 listopada główny negocjator republikanów ws. START, senator Jon Kyl ogłosił, że jest przeciwny głosowaniu nad traktatem jeszcze w tym roku, podczas krótkiej sesji legislacyjnej Senatu (tzw. lame duck session). Oficjalny powód? Ustępujący Kongres ma inne, pilniejsze zadania.
Stanowisko Kyla jest kluczowe dla postawy zdecydowanej większości republikańskich senatorów, ale nie można zapominać, że i wśród nich są zwolennicy START, choćby John McCain.
Desperacja w Białym Domu
Na wieść o oświadczeniu Kyla, już nazajutrz na Kapitolu, w otoczeniu kongresmenów wystąpiła Hillary Clinton (rzecz rzadko spotykana). Wezwała do jak najszybszej ratyfikacji traktatu rozbrojeniowego, przekonując, że ma on krytyczne znaczenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Do tego samego wzywają wiceprezydent Joe Biden, sekretarz obrony Bill Gates, a w obronę START-u zaangażowało się sześcioro byłych sekretarzy stanu, pięciu byłych ministrów obrony, trzech byłych doradców prezydentów ds. bezpieczeństwa narodowego oraz siedmiu byłych szefów Strategicznego Dowództwa armii USA.
Biały Dom staje na głowie, żeby zdobyć, a nawet wprost kupić poparcie republikanów. Ekipa Obamy obiecuje już 84 mld dolarów przez następną dekadę na modernizację arsenału atomowego. Jeszcze niedawno była mowa o 70 mld.
Zwolennicy ratyfikacji wskazują, że traktat umożliwiałby Amerykanom weryfikację rosyjskiego arsenału jądrowego. Fiasko START zaszkodziłoby stosunkom z Moskwą. Rosjanie mogliby odmówić współpracy i pomocy ws. Iranu czy Afganistanu.
Tu nie chodzi o politykę, lecz o bezpieczeństwo narodowe. Jeżeli będziemy bez końca zwlekać z ratyfikacją tego traktatu, bezpieczeństwo Ameryki zostanie osłabione Barack Obama
Rosjanie już nawet nie ukrywają zniecierpliwienia. Związane z Kremlem media i politolodzy ostrzegają, że odmowa ratyfikowania przez amerykański Senat układu START może skłonić Rosję do zrewidowania stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i powrotu do twardej polityki.
Moskwa idzie nawet dalej. Nie tylko żąda ratyfikacji układu. Chce tego już teraz. - Oczekujemy, że jest wystarczająco dużo czasu na omówienie pakietu ratyfikacyjnego nowego START i że głosowanie odbędzie się podczas obecnej sesji Kongresu – oświadczył wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow.
Rosjanie żądają wyjaśnień, skąd ta zwłoka. I wyczekują. Sami wstrzymali ratyfikację w Dumie, a Miedwiediew przełożył nawet swe doroczne orędzie do parlamentu z 22 na 30 listopada. Jego kształt będzie z pewnością zależał od losów START-u w Kongresie USA.
Bez szybkiej ratyfikacji dużo trudniej będzie Obamie prowadzić jego politykę zagraniczną, określaną jako reset, bo skończą się relacje z Rosją Konstantin Kosaczow, szef komitetu spraw zagranicznych Dumy
Rosyjski blef
Strona rosyjska gra ostro. Ale też ma wiele do stracenia. Dużo więcej niż Amerykanie. Bardzo ważne dla Moskwy są różne umowy „okołotraktatowe” - choćby niezwykle atrakcyjne finansowo porozumienie o atomowej współpracy cywilnej z USA.
Jeśli START przepadnie, Moskwa nie będzie też już miała żadnej możliwości powstrzymywania postępów amerykańskich ani ws. obrony przeciwrakietowej, ani ws. programu szybkiego globalnego uderzenia (Global Strike) – uznawanego w Moskwie za największe bezpośrednie zagrożenie militarne.
Ale także sam traktat korzystniejszy jest dla strony rosyjskiej. Politycznie i militarnie.
Równy i równiejszy
START oznacza w sensie prestiżowym powrót do okresu „zimnej wojny”, gdy Moskwa i Waszyngton z pozycji supermocarstw dzieliły między siebie świat. Nie przypadkiem Miedwiediew podkreśla, że „nowy układ respektuje równowagę interesów rosyjskich i amerykańskich”.
Moskwa rozbraja przeciwnika, bo jej arsenał jądrowy i tak jest w dużo gorszym stanie, a na najbliższe lata od dawna planowano drastyczne ograniczenie liczby głowic.
Wątpliwości przeciwników START w Ameryce budzi powiązanie w traktacie układu systemów broni ofensywnej z bronią defensywną.
Rosja domagała się wprowadzenia do traktatu wspólnego oświadczenia, że USA nie będą zmieniać swoich ogłoszonych na jesieni 2009 planów rozmieszczenia systemu obrony rakietowej w Europie. Obama przystał jedynie na osobne, jednostronne oświadczenia obu państw w tej sprawie.
Teraz Biały Dom przekonuje, że traktat nie zawiera żadnych ograniczeń testowania, rozbudowy i rozmieszczania elementów amerykańskiej obrony rakietowej. Kreml zaś twierdzi inaczej. Uznaje deklaracje za wiążące i zastrzega sobie w związku z tym prawo do zerwania traktatu, gdyby USA rozbudowały swoją tarczę antyrakietową poza ramy wcześniej ogłoszone.
Klucz do relacji Zachód-Rosja na Kapitolu
Dalsze losy traktatu START w Senacie będą miały ogromne znaczenie dla sytuacji politycznej w USA, dla stosunków Waszyngton - Moskwa, wreszcie dla relacji całego Zachodu z Rosją.
Porażka Obamy ws. ratyfikacji będzie jedną z największych klęsk jego prezydentury. I złym dla niego prognostykiem na najbliższe dwa lata współpracy z republikanami w Kongresie.
Upadek START-u będzie równoznaczny z końcem polityki „resetu”, czyli ocieplania stosunków USA z Rosją. Moskwa uzna bowiem, że Obama jest słabym partnerem, z którym nie warti wchodzić w zobowiązujące układy.
Wreszcie, jeśli traktat przepadnie, przysłoni to zupełnie deklaracje przyjaźni z ostatniego szczytu NATO i zniechęci Rosję do angażowania się we współpracę z Sojuszem i USA.
Źródło: tvn24.pl