Głód, brak opieki medycznej, strach. "Środkowy Tigraj to czarna dziura"

Źródło:
Reuters, Church Times

Mieszkańcy pogrążonej w konfliktach północy Etiopii umierają z powodu braku opieki zdrowotnej, cierpią z powodu niedoborów żywności i wody, są wystraszeni. Informują o tym organizacje humanitarne, którym udało się dotrzeć do odległych miejsc regionu Tigraj.

Etiopskie wojsko pokonało siły Frontu Wyzwolenia Tigrajczyków w połowie listopada zeszłego roku. W walkach zginęły tysiące ludzi, a ponad 300 tysięcy musiało opuścić swoje domy.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Rząd zajął Mekelle, stolicę zbuntowanego regionu, jednak organizacje humanitarne, ONZ i niektórzy urzędnicy twierdzą, że dotarcie do potrzebujących ludzi nadal jest utrudnione z powodu przemocy, biurokracji i przeszkód logistycznych. - Ludzie są wystraszeni, wiele wycierpieli - powiedziała agencji Reutera Mari Carmen Vinoles z organizacji Lekarze bez Granic, której pracownicy dotarli do obszarów wiejskich Tigraju w pobliżu miast Adigrat i Aksum.

Poza Mekelle i kilkoma innymi miastami mieszkańcy regionu nie mieli prawie żadnej opieki zdrowotnej, co oznacza, że ​​umierali bez pomocy lekarzy, na przykład z powodu zapalenia płuc. Kobiety traciły życie z powodu powikłań w czasie porodu.

Skradzione karetki pogotowia

W Adigrat Lekarze bez Granic byli świadkami scen, kiedy medycy i pielęgniarki walczyli o utrzymanie przy życiu głodujących. Dowiedzieli się także, że karetki pogotowia należące do głównego szpitala zostały skradzione. - Za każdym razem, gdy docieramy do nowego obszaru, okazuje się, że brakuje tam żywności, wody, usług zdrowotnych, a wielu ludzi się boi. I wszyscy proszą o jedzenie - dodała Mari Carmen Vinoles.

UNICEF poinformowała wcześniej, że niedożywienie było główną przyczyną zgonów w klinikach w mieście Szirie, gdzie sytuacja była szczególnie trudna.

Wielu mieszkańców Tigraju korzystało z pomocy żywnościowej jeszcze przed wybuchem konfliktu, a plagi szarańczy na początku 2020 roku pogorszyły sytuację. - Środkowy Tigraj to czarna dziura, ponieważ większość ludzi pozostaje we wsiach, a grupy pomocowe mają dostęp tylko do miast - stwierdził Panos Navrozidis, szef etiopskiego oddziału organizacji walczącej ze skutkami głodu w różnych częściach świata Action Against Hunger. - Strach przed walką sprawia, że ​​ludzie ukrywający się w górach nie mają dostępu do jedzenia i leków - dodał.

Wielu osobom brakuje też czystej wody z powodu uszkodzonej infrastruktury.

Mulu Nega, tymczasowy przywódca Tigraju, mianowany przez rząd Etiopii, zapewnił agencję Reutera, że ​​władze rozpoczęły dystrybucję pomocy potrzebującym w regionie. W tej sprawie trwają rozmowy z organizacjami humanitarnymi. Pomoc ma dotrzeć do blisko 2 mln osób.

Utrudniony dostęp do informacji

Agencja Reutera zwróciła uwagę, że dostęp do prasy i komunikacji z Tigrajem są nadal utrudnione, dlatego redakcja nie była w stanie zweryfikować wszystkich doniesień. Nie udało jej się również dotrzeć do przedstawicieli Frontu Wyzwolenia Tigrajczyków, którzy wcześniej utrzymywali, że nadal walczą z siłami rządowymi z kryjówek.

Niezweryfikowanie pozostają też doniesienia brytyjskiego tygodnika "Church Times", który, powołując się na niepotwierdzone informacje, napisał o masakrze kilkuset chrześcijan przed Kościołem Matki Bożej z Syjonu w Aksum.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: Reuters, Church Times