Teraz czuję się już dobrze, ale nie wiem, co będzie dalej. Wszystko w rękach Boga - powiedział 38-letni Etiopczyk, który przez 11 dni dryfował na pontonie po Morzu Śródziemnym bez jedzenia i wody. Uratowały go maltańskie służby. Przyznał, że jest jedynym ocalałym z 15 osób, który wypłynęły z Libii.
Dryfujący ponton zauważyli przedstawiciele Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej (Frontex), którzy patrolowali śmigłowcem środkową część Morza Śródziemnego. Zaalarmowali maltańskie służby.
Jak podała agencja Associated Press, ratownicy znaleźli na pontonie dwóch mężczyzn, jednego w ciężkim stanie, drugiego martwego.
Jedyny ocalały
38-letni Etiopczyk Mohammed Oga, który trafił do jednego z maltańskich szpitali opowiedział, że na pontonie płynącym z Libii na Maltę było poza nim 14 osób, w tym kobieta w ciąży. Wszyscy zmarli z powodu braku jedzenia i wody.
Jak relacjonował mężczyzna, próbował przyciągnąć uwagę przelatujących w pobliżu helikopterów i łodzi, które widział, ale nikt nie zareagował.
Etiopczyk powiedział, że ponton wypłynął z Trypolisu. Przyznał, że zapłacił pośrednikowi 700 dolarów.
- Teraz czuję się już dobrze, ale nie wiem, co będzie dalej. Wszystko w rękach Boga - stwierdził.
Autor: js//plw / Źródło: APTN