Silna eksplozja wstrząsnęła południowym Damaszkiem. Telewizja państwowa mówi o winie "terrorystów", jak media reżimu Baszara el-Asada nazywają rebeliantów. Jednocześnie powstańcy ruszyli z ofensywą na stolicę.
Eksplozja nastąpiła w dzielnicy Tadamon, która od miesięcy jest polem walki między rebelią a siłami rządowymi. W wybuchu zginęło co najmniej siedmiu cywilów. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka dodało, że 15 osób zostało rannych.
"Jeśli ty wrócisz, my wrócimy"
We wtorek rebelianci ruszyli z nową ofensywą na południowo-zachodnie przedmieścia Damaszku, chcąc przełamać wojskową blokadę tego rejonu.
Rebelianci ostrzelali siły reżimu ogniem moździerzy, podczas gdy armia ostrzelała przedmieście Derayya. Rebelianci już od półtora roku tkwią okopani w półksiężycu umocnień poza stolicą. Są unieruchomieni przez siły reżimu, które do tej pory skutecznie odpierały ataki powstańców.
Nowa ofensywa rebeliantów ma kryptonim "Jeśli ty wrócisz, my wrócimy". W jej ramach działają zjednoczone siły powstańców, w tym powiązane z Al-Kaidą oddziały Frontu Al-Nusra.
Południowe dzielnice stolicy będą twardym orzechem do zgryzienia dla rebeliantów, jako że w tej okolicy znajdują się wojskowe bazy, w tym lotnisko wojskowe i koszary Gwardii Republikańskiej. Bez poważnego wsparcia logistycznego w postaci broni ciężkiej zadanie zdobycia tych punktów oporu może okazać się wyjątkowo trudne.
Trwająca ponad dwa lata wojna domowa w Syrii kosztowała już życie ponad 100 tysięcy ludzi.