Kilka egipskich oddziałów wylądowało w Jemenie. Liczą około 800 ludzi - podała agencja Reutera, powołując się na źródło w egipskich służbach bezpieczeństwa. Tym samym Egipcjanie dołączyli do Arabii Saudyjskiej, Kataru i ZEA, które już wcześniej najechały na Jemen. Kair prawdopodobnie spłaca w ten sposób długi wobec Saudów.
Egipscy wojskowi przybyli do Jemenu we wtorek na pokładach statków transportowych. Ma to być kilka oddziałów uzbrojonych między innymi w czołgi i transportery opancerzone. - Wysłaliśmy te siły, ponieważ Egipt pełni istotną rolę w sojuszu, który walczy na rzecz naszych braterskich krajów arabskich. Śmierć każdego z tych żołnierzy będzie honorowa i zostanie uznana za męczeńską - stwierdził rozmówca agencji Reutera.
Żołnierze i poparcie w zamian za pieniądze
Egipscy żołnierze dołączą do tych z Arabii Saudyjskiej, Kataru i ZEA, które wcześniej zaangażowały się w jemeńską wojnę domową. Koalicja państw arabskich wspiera obalonego prezydenta i zwalcza ugrupowanie Hutich, które oskarża o bliskie związki z wrogim im Iranem. Od miesięcy trwają naloty, a teraz rozkręca się też ofensywa lądowa. Nie wiadomo, ile właściwie zagranicznych żołnierzy walczy w Jemenie. Oficjalnie "co najmniej" 2 tys., ale nieoficjalnie nawet 10 tys. Wysyłając swoich żołnierzy do Jemenu, Egipt najpewniej spłaca swoje długi u Arabii Saudyjskiej. Kair nie ma bowiem bezpośredniego interesu w jemeńskim konflikcie. Prawdopodobnie otrzymuje jednak znaczne kwoty od saudyjskiego królestwa, które są przeznaczane na poprawę stanu egipskiego budżetu, mocno nadszarpniętego przez dwa kolejne przewroty. Wyjaśniałoby to między innymi to, skąd pogrążony w kryzysie Egipt ma pieniądze na znaczące inwestycje w rozbudowę floty. Kair ma być zainteresowany między innymi zakupem zbudowanego dla Rosjan francuskiego okrętu typu Mistral, który mógłby bardzo się przydać właśnie w prowadzeniu interwencji w Jemenie.
Autor: mk/ja / Źródło: Reuters, tvn24.pl