Amerykański niszczyciel USS Mason został zaatakowany u wybrzeży Jemenu przez pociski wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez rebeliantów z ruchu Huti. Anonimowy przedstawiciel Hutich oznajmił, że to nie oni stoją za atakiem.
- USS Mason wykrył w ciągu 60 minut dwa nadlatujące pociski, gdy był na Morzu Czerwonym u wybrzeży Jemenu. Oba pociski wpadły do wody, zanim dotarły do okrętu - powiedział rzecznik Pentagonu kpt. Jeff Davis.
Jak powiedział Davis, nikomu nic się stało, okręt również nie ucierpiał. Do ataku doszło w niedzielę.
USS Mason nie odpowiedział ogniem - powiedział agencji Reutera anonimowy przedstawiciel resortu obrony. Dodał, że atak nastąpił na północ od cieśniny Bab al-Mandab.
Anonimowy przedstawiciel Hutich oznajmił jednak w rozmowie z Reuterem, że to nie oni stoją za atakiem.
W ubiegłym tygodniu w tej samej okolicy uszkodzony został okręt Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Niekończąca się wojna
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, kiedy to społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Salaha. Tylko południowa część kraju wraz z Adenem podlega rządowi uznawanemu przez wspólnotę międzynarodową i popieranemu przez Arabię Saudyjską. Jego władza jest jednak w znacznej mierze iluzoryczna, co wykorzystują aktywne na południu i częściowo wschodzie kraju dżihadystyczne tzw. Państwo Islamskie (IS) i Al-Kaida. Sunnicka koalicja arabska od marca 2015 roku zwalcza wspieranych przez Iran rebeliantów Huti, zmierzających do obalenia popieranego przez Rijad prezydenta Abd ar-Raba Mansura Al-Hadiego.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: US Navy | Peter J. Carney