Dramatyczne sceny na jednej z amerykańskich autostrad. Ścigany przez policję motocykl wjechał w tył jadącego przed nim samochodu. Maszyna zrobiło salto w powietrzu, a dwójka pasażerów została wyrzucona na jezdnię. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało. Po wszystkim okazało się jednak, że motocykl niecały miesiąc wcześniej został skradziony. Dzięki wypadkowi, trafił do właściciela.
Akcję pościgu hondy CBR 600 nagrała z helikoptera amerykańska telewizja KCAL9. Na filmie widać, jak motor ścigany przez policję za przekroczenie prędkości, wjeżdża w tył jednego z samochodów i koziołkuje dwa razy. Pasażerowie (kobieta i mężczyzna) zostają wyrzuceni w powietrze, po czym spadają na jezdnię i przez kilkanaście metrów "ślizgają się" po asfalcie. Zaraz potem mężczyzna wstaje i stara się podnieść kobietę z szosy. Jak podała amerykańska policja, nikomu nic poważnego się nie stało.
Tu historia jednak się nie skończyła. Po oględzinach maszyny okazało się, że motocykl był skradziony. Jego właściciel Enrique Rey kradzież zgłosił w sylwestra, ale nie liczył, że odzyska pojazd.
Po wypadku na autostradzie maszyna została odwieziona do Reya, a on sam zobaczył nagranie z incydentu. Mężczyzna był zszokowany, w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że honda jest zniszczona, ale nadal można na niej jeździć. Wyraził też zadowolenie, że w wypadku nikt nie ucierpiał.
Źródło: CBS News