Dziewczynka w wieku około 5 lat i 13 innych osób prawdopodobnie zatonęło u wybrzeży greckiej wyspy Lesbos. Ich łódka wywróciła się na niespokojnych wodach Morza Śródziemnego - poinformowała grecka straż przybrzeżna. Setki tysięcy zdecydowały się w tym roku na pokonanie krótkiej, ale niebezpiecznej drogi morskiej z Turcji do wschodnich wybrzeży Grecji.
Dziewczynka została znaleziona nieprzytomna na wybrzeżu, jej zgon stwierdzono później w szpitalu.
"Nie miałem żadnej nadziei"
Inna, wyczerpana grupa około 40 osób dotarła do wyspy na pokładzie małej łódki. W trakcie swojej ciężkiej podróży z Turcji awarii uległ ich silnik i musieli przez 10 kilometrów wiosłować gołymi rękami.
- Gdy byliśmy na morzu, nie miałem żadnej nadziei… Powiedziałem: już jestem martwy, nikt nie może mi pomóc - wspomina 18-letni Mohammed Reza z Afganistanu, którego z łodzi wyciągnęli zagraniczni wolontariusze.
Rzecznik greckiej straży przybrzeżnej poinformował również o innej łodzi, która zatonęła, a z której udało się uratować 11 osób. Dwunasta zdołała sama dopłynąć do brzegu.
Nowe życie lub śmierć
Setki tysięcy osób, przede wszystkim uchodźców z Syrii, zdecydowały się w tym roku na pokonanie krótkiej, ale niebezpiecznej drogi morskiej z Turcji do wschodnich wybrzeży Grecji.
Na trasie tej regularnie dochodzi do tragedii: w ostatnią niedzielę po wywróceniu się łodzi w pobliżu wyspy Farmakonisi zginęły 34 osoby, w tym 15 małych dzieci. Dwa dni później ten sam los spotkał inną łódź w okolicy wyspy Kos, zginęły wówczas 22 osoby, zaś około 200 zostało uratowanych.
Według informacji Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, od początku roku do Europy przez Morze Śródziemne przedostało się 430 tys. migrantów, z których 309 tys. dotarło do wybrzeży Grecji.
Autor: mm//rzw / Źródło: Reuters