Amerykański generał Philip M. Breedlove pełniący od 2013 r. funkcję głównodowodzącego siłami sojuszu w Europie (SACEUR) na łamach dziennika "The Washington Post" zamieścił list. Stwierdził w nim, że gdy pojawiał się na stanowisku przed trzema laty, wielu "wątpiło w przydatność NATO" na Starym Kontynencie. - Działania Rosji - jedyne takie od czasu zakończenia II wojny światowej - pokazały, że jest on nieodzowny, a na jego istnieniu korzystają również USA - wyjaśnił.
Philip M. Breedlove - jeden z największych krytyków działań Rosji - żegnając się ze stanowiskiem, zwrócił uwagę na "agresję i nielegalną aneksję Krymu" przez Moskwę, wyjaśniając przy tym, że działania reżimu Władimira Putina są jedynymi w swoim rodzaju od zakończenia II wojny światowej. Nikt od 1945 roku nie spróbował bowiem "za pomocą siły zmienić uznanych na mocy umów międzynarodowych granic państw" na Starym Kontynencie.
Sojusznicy przelewali krew za USA
Tym samym podkreślił Breedlove, "dyskusja o przydatności NATO, która dla niego zawsze wydawała się oczywista, stała się równoznaczna z dyskusją o przydatności słońca".
Gdyby nie NATO - argumentuje wojskowy - Europa po II wojnie światowej nie podniosłaby się tak szybko z gruzów. Wzajemne, gwarantowane przez kolejne kraje, bezpieczeństwo pozwoliło im na skupienie się na odbudowie gospodarczej i stworzeniu najbogatszego kontynentu na świecie.
Nie wszystko Europa powinna zawdzięczać NATO, ale jego powstanie było ważnym czynnikiem ustabilizowania sytuacji w powojennym świecie.
Również Stany jednoczone powinny zdać sobie sprawę z tego, że bez NATO byłyby o wiele słabsze. Breedlove zwrócił uwagę na fakt wykorzystania V artykułu deklaracji o przystąpieniu do Sojuszu, w oparciu o który zorganizowana jest "wspólna obrona" przed wrogami, tylko raz - po zamachach na WTC 11 września 2001 roku. To wtedy sojusznicy Waszyngtonu ruszyli do Afganistanu i tam "walczyli ramię w ramię o naszą (USA - red.) obronę". "To Sojusz, który dowiódł swojej wartości, przelewając krew swoich synów i córek" - dodał generał.
Teraz "nasi sojusznicy są na pierwszej linii, przeciwstawiając się rosyjskiej agresji, (nadzorując) niestrzeżone lub nie wystarczająco strzeżone przestrzenie i zmagając się z największym kryzysem migracyjnym od II wojny światowej".
Co więcej - stwierdził - robią to, polegając przede wszystkim na sobie. Wyrazem tego jest decyzja o powołaniu i szkoleniu jednostek szybkiego reagowania, czyli tzw. szpicy (ang. Very High Readiness Joint Task Force). Zostaną one oparte o armie krajów europejskich - dodał.
Dlatego "w dzisiejszym, niebezpiecznym świecie NATO jest niezastąpioną instytucją" i "głównym punktem odpowiadającym za pokój i stabilizację w Europie" - napisał wojskowy, kończąc: "My, Amerykanie nie możemy występować sami. Naszą największą siłę sankcjonują nasi partnerzy i sojusznicy dzielący z nami wspólne marzenia, wartości, oraz - ramię w ramię - nasze brzemię".
11 marca tego roku sekretarz obrony USA Ash Carter poinformował, że nowym dowódcą NATO w Europie zostanie, w miejsce gen. Breedlove’a, gen. Curtis Scaparrotti. Stanowisko dowódcy sił Sojuszu na Starym Kontynencie - drugie najważniejsze w jego strukturach - zwyczajowo przypada amerykańskiemu wojskowemu. Sekretarzem generalnym jest zawsze z kolei Europejczyk. Pierwszym głównodowodzącym NATO po powstaniu Sojuszu był gen. Dwight Eisenhower.
Autor: adso/kk / Źródło: Washington Post