Donald Trump w tym tygodniu przebywa z wizytą w Azji Wschodniej. Odwiedził Malezję i Japonię, a w środę rano czasu lokalnego zawitał do Korei Południowej. W mieście Gyeongju, na marginesie szczytu Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC), spotkał się z prezydentem tego kraju Li Dze Mjungiem.
Złota korona dla Trumpa
Biuro południowokoreańskiego prezydenta poinformowało, że w uznaniu dla roli Trumpa jako "rozjemcy" na Półwyspie Koreańskim zdecydowano o przyznaniu mu medalu, Wielkiego Orderu Mugunghwa, który jest najwyższym orderem przyznawanym w tym kraju głowom państw. Jego nazwa pochodzi od narodowego kwiatu Korei Południowej, różowego hibiskusa, nazywanego też ketmią syryjską albo Różą Szaronu. Podkreślono, że Trump jest pierwszym amerykańskim prezydentem, który otrzymał to odznaczenie. Prezydent USA zaznaczył, że "to wielki zaszczyt" i "chciałby je założyć już teraz".
Trump otrzymał także złotą koronę, replikę starożytnej korony odnalezionej w grobowcu Cheonmachong w Gyeongju. Uważa się, że oryginalna należała do któregoś z władców historycznego państwa Silla z lat 57 p.n.e-935 n.e. Oryginał uważany jest za najwyższą, najszerszą i najbardziej ozdobną z zachowanych koron z czasów starożytności w Korei, a według Narodowego Muzeum Korei symbolizowała ona "świętą i absolutną władzę".
"Symbolizuje to historię Silli, która utrzymała długotrwały okres pokoju na Półwyspie Koreańskim, a także nową erę pokojowego współistnienia i wspólnego rozwoju na Półwyspie, nad którą Stany Zjednoczone i Korea Południowa będą wspólnie pracować" - podkreśliło biuro Li.
Prezydent USA w Korei
Wizyta Trumpa w Korei Południowej była jego pierwszą wizytą w tym kraju od sześciu lat. Reuters zauważa, że gdy Trump przybył na miejsce, na płycie lotniska został przywitany salwami honorowymi, a orkiestra wojskowa zagrała m.in. utwór "YMCA". Piosenka ta była hymnem jego kampanii wyborczej z 2024 roku i nieodłącznym elementem jego wieców.
Z kolei podczas wspólnego obiadu amerykańskiego i południowokoreańskiego prezydenta podano danie w towarzystwie sosu tysiąca wysp, co jak podkreśliło biuro Li, było ukłonem w stronę "pochodzenia Trumpa z Nowego Jorku". Uważa się, że nazwa sosu pochodzi od archipelagu Tysiąca Wysp na granicy USA i Kanady. W menu znalazły się również inne lokalne specjały "zgodnie z preferencjami prezydenta Trumpa".
Dopełnieniem menu był "deser o tematyce złotej", który miał symbolizować "wspólne zaangażowanie obu narodów na rzecz pokoju i dobrobytu". Według informacji biura Li, na talerzu z napisem "PEACE" (ang. "pokój") podane miały być ozdobione złotem czekoladowe ciastka i mandarynki, aby "świętować złotą erę sojuszu między Koreą a Stanami Zjednoczonymi".
"Korea Południowa odwołuje się do zamiłowania prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa do złota podczas jego wizyty w tym kraju" - zwraca uwagę CNN. Nawet prezydent Li założył na tę okazję specjalnie wykonany złoty krawat, który według jego biura "odzwierciedla upodobanie prezydenta Trumpa do złota" i "symbolizuje świetlaną przyszłość sojuszu" między oboma krajami.
W czwartek w Korei Południowej Trump ma się spotkać się z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Część analityków oczekuje, że przyniesie to przełom w eskalującej wojnie handlowej, w ramach której Pekin ograniczył eksport metali ziem rzadkich, a Waszyngton zagroził nałożeniem 100-procentowych ceł na chińskie towary.
Autorka/Autor: Paulina Borowska // mm
Źródło: Reuters, Korea Herald, CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/YONHAP / POOL