Do końca nie rozumiał, że zostanie zabity. "Głosy w głowie mówiły mu, że będzie dobrze"


Chory psychicznie Brazylijczyk, rozstrzelany w Indonezji za przemyt narkotyków, do końca nie zdawał sobie sprawy z tego co go czeka. Jak twierdzi opiekujący się skazańcami ksiądz, mężczyzna zorientował się dopiero gdy miał zostać wyprowadzony z celi. - Ojcze, czy oni mnie rozstrzelają? - miał powiedzieć Rodrigo Gularte.

42-letni Brazylijczyk był jedną z ośmiu osób rozstrzelanych w tym tygodniu w indonezyjskim więzieniu. Wszyscy zostali skazani na śmierć za przemyt narkotyków. Pomimo apeli i próśb od rodzin, rządów i organizacji międzynarodowych, władze Indonezji nie zdecydowały się zrezygnować z wykonania wyroku.

Egzekucja na chorym człowieku

Decyzja Indonezyjczyków wywołała wielkie kontrowersje między innymi z powodu tego, w jakim stanie psychicznym był Gularte. U 42-letniego Brazylijczyka zdiagnozowano schizofrenię paranoidalną i zaburzenia dwubiegunowe. Jak opisuje opiekujący się skazańcami ksiądz Charlie Burrows, Gularte do końca nie rozumiał co się wokół niego dzieje. 42-latek miał ciągle słyszeć głosy w swojej głowie, które mówiły mu, że „wszystko będzie dobrze”. - Wierzył im bardziej niż komukolwiek innemu - powiedział dziennikarzom ksiądz.

- Myślałem, że udało mi się go na to przygotować, zwłaszcza na to, że zakują go w łańcuchy, bo bardzo nie lubił być dotykanym. Mówiłem do niego: „Wiesz, mam 72 lata, więc jak już znajdziesz się w niebie to będziesz wiedział gdzie zamieszkam, więc przygotuj jakiś ogródek” - opisywał ksiądz. Pomimo tego Brazylijczyk miał nie pojąć co go czeka.

- Kiedy zaczęli mu zakładać te łańcuchy spojrzał na mnie i zapytał: „Ojcze, czy oni mnie rozstrzelają?” - relacjonował duchowny.

Dramat w więzieniu

Ksiądz Burrows powiedział też dziennikarzom, że strażnicy więzienni zostali doprowadzeni do płaczu, gdy jedną ze skazanych odwiedziła po raz ostatni jej matka i pomimo utrzymywania pozornego dobrego nastroju, na końcu wizyty ze łzami w oczach błagała o trochę więcej czasu.

- Wszyscy zaczęli płakać. Szef więzienia i prawnicy czuli się z całą sytuacją bardzo źle. Mówili mi, że nie zgadzają się z tym wszystkim i powinno być moratorium, ale muszą wykonywać swoją pracę - powiedział ksiądz. Jeden ze strażników miał zapytać duchownego: „Czy my jesteśmy odpowiedzialni za cierpienia tej biednej kobiety i tych wszystkich rodzin?”.

Pochodząca z Filipin Mary Jane Veloso ostatecznie nie została rozstrzelana. Wykonanie wyroku wstrzymano, ponieważ do władz na Filipinach zgłosił się przemytnik, który ją zwerbował. Skazana kobieta ma zeznawać na jego procesie. Nie oznacza to jednak, że anulowano jej wyrok śmierci. Formalnie nadal ma zostać rozstrzelana.

Autor: mk / Źródło: Independent, Guardian