Premier Turcji Ahmet Davutoglu zainaugurował kampanię przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi 1 listopada, obiecując przywrócić pokój w kraju, gdzie znowu toczy się konflikt wokół mniejszości kurdyjskiej.
W czerwcowych wyborach rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) straciła większość zapewniającą jej samodzielne sprawowanie władzy. Krytycy twierdzą, że chce ona wykorzystać ofensywę przeciw terroryzmowi i aktom przemocy ze strony rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) do zdobycia poparcia nacjonalistów w przyspieszonych wyborach.
- Jeśli kadry AKP znowu będą u władzy, nikt nie ośmieli się zagrozić pokojowi w naszym kraju - powiedział Davutoglu przed wielotysięczną rzeszą zwolenników partii w Ankarze. - Jeśli Bóg pozwoli, dla dobra jedności i solidarności naszego kraju i dobra pokoju naszego narodu, będziemy kontynuować nasze działanie na rzecz pokoju i demokracji aż do końca - dodał premier. Terroryzm i akty przemocy wstrząsają Turcją od czasu wznowienia w lipcu walk między siłami rządowymi a bojownikami separatystycznej PKK, która jest uważana w Turcji, USA i UE za ugrupowanie terrorystyczne.
Ankara przeciwko Kurdom
Dwumiesięczna ofensywa sił tureckich przeciwko zdelegalizowanej PKK podzieliła Turków. Krytycy prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana oskarżają go o to, że wykorzystał przypisywany dżihadystom z Państwa Islamskiego lipcowy zamach samobójczy w Suruc do wznowienia walki z PKK i zyskania poparcia w nadchodzących wyborach. Przedterminowe wybory zostały rozpisane na skutek fiaska prób powołania koalicyjnego rządu po wyborach 7 czerwca, w których AKP utraciła większość parlamentarną. Z opublikowanych w poniedziałek rezultatów sondażu wynika, że AKP może liczyć na 39,3 proc. głosów, zaś prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) na 13,5 proc.
Autor: mtom / Źródło: PAP