Trzy lata po ataku islamistów na konsulat USA w Bengazi, w którym zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador USA w Libii Chris Stevens, Hillary Clinton, ówczesna sekretarz stanu, po raz kolejny zeznawała w czwartek w Kongresie ws. okoliczności tej tragedii. Demokraci nie mają wątpliwości, że celem dochodzenia, które kosztowało podatników już prawie 5 mln dolarów, jest zaszkodzenie Clinton, faworytce Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich w 2016 roku. Republikanie odpierają te zarzuty.
- Biorę na siebie całą odpowiedzialność za to, co się stało w Bengazi - oświadczyła Hillary Clinton podczas przesłuchania w Kongresie. Przekonywała jednocześnie, że nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka z pracy dyplomatów. - Ameryka musi przewodzić w niebezpiecznym świecie, a obowiązkiem dyplomatów jest reprezentować USA w tych niebezpiecznych miejscach - powiedziała.
- Chris Stevens rozumiał, że dyplomacja musi działać także tam, gdzie nie ma żołnierzy, a bezpieczeństwo nie jest zagwarantowane (...), rozumiał też, że nie możemy w pełni wyeliminować zamachów terrorystycznych czy zapewnić doskonałego bezpieczeństwa i musimy zaakceptować pewien poziom ryzyka - powiedziała. Przypomniała, że Stevens był jednym z najbardziej doświadczonych dyplomatów USA na Bliskim Wschodzie i sam, na ochotnika, wystąpił o powierzenie mu stanowiska wysłannika USA do Bengazi. Zapewniła też, że do niej osobiście nie docierały wnioski o podwyższenie standardów bezpieczeństwa w placówkach dyplomatycznych USA. - Nie widziałam ich, nie akceptowałam ani nie odrzucałam - powiedziała. Dodała, że takimi wnioskami zajmują się w Departamencie Stanu eksperci ds. bezpieczeństwa, a nie sekretarz stanu. Ale zapewniła, że po ataku w Bengazi podjęła natychmiastowe działania, by wzmocnić ochronę amerykańskich placówek dyplomatycznych na całym świecie.
Demokraci: chodzi o to, by zaszkodzić Clinton
Czwartkowe, zaplanowane na cały dzień przesłuchanie Clinton odbywa się w specjalnej komisji parlamentarnej, powołanej przez republikanów w celu zbadania okoliczności zamachu w Bengazi z 11 września 2012 roku. Wcześniej sprawę tę badało już sześć parlamentarnych komisji, w tym komisje ds. wywiadu oraz spraw zagranicznych, a także różne organy państwowe. Zdaniem demokratów nie ma wątpliwości, że celem obecnego dochodzenia, które kosztowało podatników już prawie 5 mln dolarów, nie jest ustalenie prawdy, ale zaszkodzenie Clinton - faworytce demokratów w wyborach prezydenckich w 2016 roku - w kampanii wyborczej.
Na dowód przytaczali wypowiedzi republikanów, w tym szefa większości w Izbie Kevina McCarthy'ego, który w wywiadzie dla Fox News pośrednio przyznał im rację. - Wszyscy myśleli, że Hillary Clinton jest nie do pokonania, tak? - pytał McCarthy. - Ale my powołaliśmy specjalną komisję ds. Bengazi. I jakie są jej (Clinton) notowania obecnie? Spadają. Dlaczego? Bo nie można jej zaufać. Ale nikt by o tym nie wiedział, gdybyśmy nie walczyli - mówił.
Republikanie odpierają zarzuty
Szef komisji, republikanin Trey Gowdy, odpierał te zarzuty. - To nie jest śledztwo na pani temat, ale na temat śmierci czterech osób, które służyły temu krajowi - powiedział. - To im jesteśmy winni ustalenie prawdy (...); naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko, co możliwe, by zapobiec powtórce takich tragedii - kontynuował.
Jego zdaniem poprzednie dochodzenia parlamentarne "nie były ani poważne, ani głębokie", bo śledczym nie udało się - w odróżnieniu od obecnej komisji - dotrzeć do maili Stevensa i Clinton z tamtego okresu. Przypomniał, że to właśnie w rezultacie pracy specjalnej komisji ujawniono, iż Clinton korzystała jako sekretarz stanu z prywatnej skrzynki mailowej w celach służbowych, zamiast korzystać z adresu służbowego. Demokraci ripostowali, wskazując, że z tych maili nie wynika nic nowego dla sprawy. - Potwierdziły one wszystko to, co ustaliły poprzednie dochodzenia - powiedział Demokrata Elijah Cummings. Republikanie wciąż jednak zarzucają szefowej dyplomacji prezydenta Baracka Obamy, że nie zadbała o wystarczającą ochronę konsulatu w Bengazi. I że bezpośrednio po ataku rząd tłumaczył, iż był on wynikiem „spontanicznej demonstracji” przeciw antymuzułmańskiemu filmowi, podczas gdy ich zdaniem niemal od razu było jasne, iż chodziło o z góry zaplanowany atak terrorystyczny.
Autor: rzw / Źródło: PAP