Ukraińcy poinformowali, że na posterunku pod Donieckiem zatrzymali rosyjskiego oficera, który wraz z separatystą prowadził ciężarówkę wyładowaną amunicją. Mężczyźni mieli pomylić się na skrzyżowaniu i wjechali na posterunek ukraińskiego wojska. Separatyści twierdzą, że to prowokacja, która ma na celu "podminować działania Rosji na rzecz wypełnienia porozumienia z Mińska".
Do zatrzymania miało dojść w niedzielę na posterunku Berezowe, około 45. kilometrów na południowy-zachód od Doniecka. Według Ukraińców dwaj mężczyźni jechali na pozycje separatystów w pobliże położonej kilka kilometrów na północ miejscowości Ołeniwka. Zatrzymali się dopiero po oddaniu strzałów ostrzegawczych. - Zakładamy, że źle skręcili na skrzyżowaniu, zgubili się i wpadli na nasz posterunek - oznajmił rzecznik wojska Ołeksandr Motuzjanuk.
Dowód, czy prowokacja?
Ukraińskie służby poinformowały, że w ciężarówce znaleziono niemal 200 skrzyń zawierających amunicję, od ręcznych granatów po rakiety przeciwpancerne. Za kierownicą siedział separatysta, a obok niego mężczyzna w rosyjskim mundurze bez dystynkcji, który nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Ukraińcy twierdzą jednak, że na przesłuchaniu wyjawił on, że jest majorem z jednostki artylerii rakietowej rosyjskiego wojska.
Władze Rosji sprawy jeszcze nie skomentowały. Zrobili to jednak separatyści z Donieckiej Republiki Ludowej. Według nich cały incydent jest prowokacją Ukraińców. - Władze w Kijowie szukają każdego możliwego pretekstu, żeby oskarżyć Federację Rosyjską o naruszenie porozumienia w Mińsku i prawa międzynarodowego. To nie pierwszy raz, kiedy Ukraińcy twierdzą, że są tutaj rosyjscy żołnierze - stwierdził przedstawiciel DRL, Edward Basturin. Separatyści i Rosjanie nieustannie twierdzą, że w Donbasie nie ma żołnierzy rosyjskiego wojska. Co innego twierdzą Ukraińcy i Zachód. Ukraińskie władze pokazują między innymi za dowód dwóch żołnierzy rosyjskich sił specjalnych złapanych w maju. Rosjanie twierdzą, że mężczyźni odeszli ze służby na swoje życzenie i prywatnie udali się do Donbasu.
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, The Moscow Times