Dziesięć kobiet przebywających na oddziale położniczym, rozpoczęło strajk okupacyjny w szpitalu w Borisoglebsku, 250 km na północny wschód od Moskwy. Protestują przeciwko zamknięciu placówki, co wiązałoby się z koniecznością przenosin kilkadziesiąt kilometrów dalej.
Lokalne władze planują zamknąć szpital położniczy 1 stycznia 2013 roku. Kobiety są jednak w zaawansowanej ciąży i nie chcą się przenosić.
- Wszystkie mówimy jednym głosem. W naszym stanie, a szczególnie przy stanie naszych dróg, przewiezienie do innego miasta jest niemożliwe - tłumaczy Anna Oloncewa, jedna ze strajkujących matek.
Pieniądze na remont
Szpital mieści się w drewnianym budynku, zaadaptowanym z jednej z chałup. Mieszkańcy, z pomocą sponsorów, zebrali 10 tys. dolarów na remont, ale władze upierają się, że Borisoglebsk to nieatrakcyjne miejsce dla przyszłych matek właśnie ze względu na fatalną infrastrukturę drogową.
Reuters puentuje, że jeszcze rok temu, przed wyborami (i społecznymi protestami Rosjan), taki protest byłby w Rosji niemożliwy.
Autor: kcz//kdj / Źródło: Reuters