Amerykański wywiad był zaangażowany w tajną transakcję kupna przez Arabię Saudyjską rakiet balistycznych DF-21 - twierdzi amerykański "Newsweek". Agenci CIA mieli sprawdzać, czy pociski na pewno nie mogą przenosić głowic jądrowych. Saudowie zakupili rakiety, by zyskać argument siły wobec Iranu.
Arabia Saudyjska już od lat 80. współpracuje z Chińczykami w zakresie rakiet balistycznych. W 1988 roku królestwo kupiło kilkadziesiąt pocisków Dong Feng-3, aczkolwiek szczegółowe wiadomości na temat transakcji i późniejszej służby tej broni są bardzo skąpe.
Saudyjczycy nigdy się nie chwalili chińskimi rakietami otwarcie, dawali jedynie niedwuznacznie do zrozumienia, że je posiadają. Jest to sposób na zwiększenie swojego znaczenia w regionie, zwłaszcza w obliczu rozwoju technologii rakietowej w Iranie, który jest regionalnym rywalem Arabii Saudyjskiej.
Tajne negocjacje i kontrola
Jak twierdzi "Newsweek", powołując się na swoje źródła, Saudowie w ostatnich latach zmodernizowali swoją flotę pocisków balistycznych. Co ważne, w operacji mieli pomagać oficerowie CIA, a przeprowadzono ją pod czujną kontrolą Waszyngtonu. Celem Amerykanów miało być upewnienie się, że nowe saudyjskie rakiety nie są przystosowane do przenoszenia głowic jądrowych. Przy okazji zapewne dokładnie zbadano jeden z nowych typów chińskiego uzbrojenia.
Wysłannicy wojska Arabii Saudyjskiej i agenci CIA mieli ustalić szczegóły transakcji podczas intensywnych negocjacji wiosną i latem 2007 roku. Rozmowy miały się toczyć w siedzibie amerykańskiego wywiadu w Langley i okolicznych restauracjach. Do właściwego zakupu i przekazania rakiet miało dojść w późniejszym, nieujawnionym terminie.
Dwóch analityków CIA - jak pisze magazyn - udało się do Arabii Saudyjskiej i zbadało dostarczone pociski DF-21, jeszcze przed ich zmontowaniem. Przy okazji na pewno bardzo dokładnie zbadali chińskie rakiety, do których inaczej dostęp jest bardzo trudny. Chińczycy nikomu innemu ich nie sprzedawali.
Koszty logistyczne całej operacji CIA, wynoszące około 600-700 tys. dolarów, miały zostać ukryte w tak zwanym "czarnym budżecie" jako element "wsparcia operacji zagranicznych".
Mało skuteczne, ale odstraszające
Kupno nieujawnionej liczby rakiet DF-21, prawdopodobnie kilkudziesięciu, nie oznacza gwałtownego zachwiania równowagi na Bliskim Wschodzie. Bez głowic jądrowych chińskie pociski są zbyt mało celne i mają za małą siłę, aby stanowić istotne zagrożenie dla Iranu. Podobnie jak irańskie rakiety nie stanowią w obecnej postaci śmiertelnego zagrożenia dla Arabii Saudyjskiej czy Izraela. Posiadanie rakiet balistycznych zdolnych sięgnąć Teheranu ma jednak niezaprzeczalnie wymiar propagandowy.
Według niepotwierdzonych spekulacji, Saudowie zainwestowali też znaczne pieniądze w pakistański program jądrowy. Pakistan, jako jedyne islamskie państwo posiadające broń jądrową, ma być rzekomo gotowy do przekazania części swoich głowic Arabii Saudyjskiej, kiedy ta o to poprosi. Nie wiadomo jednak, na ile są to prawdziwe informacje.
Kupione od Chińczyków rakiety na pewno można by przystosować do przeniesienia głowic jądrowych, bo zbudowano je właśnie w tym celu. Standardowo mają od jednej do kilku głowic.
Autor: mk\mtom / Źródło: Newsweek
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia