Chodorkowski nie usłyszy wyroku


Ogłoszenie wyroku w drugim procesie byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego i jego wspólnika Płatona Lebiediewa, zapowiadane na dzisiaj, zostało przeniesione na 27 grudnia. Moskiewski sąd nie podał przyczyny tej decyzji. Pod koniec października prokuratorzy zażądali po 14 lat łagru dla obu skonfliktowanych z Kremlem przedsiębiorców.

Według rozgłośni "Echo Moskwy", informujący o decyzji komunikat wywieszono na drzwiach Sądu Rejonowego w Moskwie, gdzie w środę o godz. 11 czasu moskiewskiego (9 czasu polskiego) miała rozpocząć się procedura ogłoszenia wyroku.

Obrońcy oskarżonych nie zostali o uprzedzeni o przeniesieniu ogłoszenia wyroku. Jeden z nich - Wadim Kljuwgant - nie wykluczył, że sędzia Wiktor Danilkin nie zdążył napisać werdyktu.

Oskarżeni o ogromne defraudacje

Prokuratura Generalna Rosji oskarżyła Chodorkowskiego i Lebiediewa o to, że - działając w zorganizowanej grupie przestępczej - w 1998 roku zagarnęli, a następnie zalegalizowali akcje spółki Wostocznaja Nieftianaja Kompania (WNK) na sumę 3,6 mld rubli (103,5 mln dolarów). Natomiast w latach 1998-2003 rzekomo przywłaszczyli sobie prawie 350 mln ton ropy naftowej należącej do kilku spółek-córek Jukosu, a także wyprali 487 mld rubli (14 mld USD) i 7 mld dolarów.

Mężczyźni od maja 2005 roku odbywają już kary po 8 lat łagru za rzekome oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków. Prokurator Walerij Łachtin wniósł o zaliczenie im na poczet nowych kar okresu, jaki upłynął od ich aresztowania w 2003 roku. Oznacza to, że jeśli Sąd Rejonowy w Moskwie przychyli się do wniosku oskarżycieli, Chodorkowski i Lebiediew wyjdą na wolność w 2017 roku.

Biznesmeni odpierają zarzuty

Nowy proces Chodorkowskiego i Lebiediewa trwa od marca 2009 roku. W charakterze świadków obrony wystąpili na nim m.in. były premier Michaił Kasjanow, były prezes Centralnego Banku Rosji (CBR) Wiktor Gieraszczenko, były minister gospodarki, a obecnie prezes Sbierbanku (największego banku detalicznego w Rosji) German Gref oraz obecny minister przemysłu i handlu Wiktor Christienko.

Wszyscy zgodnie zeznali, że takie same praktyki, jak w Jukosie, były też stosowane w innych koncernach naftowych Rosji. Oświadczyli również, że nie słyszeli o kradzieży w Rosji ropy naftowej na taką skalę, choć powinni byliby o tym wiedzieć z racji urzędów, jakie pełnili. Sami podsądni dowodzili, że nie jest fizycznie możliwe zagarnięcie takiej ilości ropy.

Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierają wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.

Powstały w 1993 roku Jukos stał się z czasem jednym z największych koncernów naftowych w Rosji. Jednak w 2003 roku popadł w konflikt z Kremlem. Chodorkowski, który zapowiedział, że wystartuje w wyborach na prezydenta Rosji, i jego biznesowy partner Lebiediew zostali aresztowani. W 2006 roku sąd w Rosji ogłosił upadłość Jukosu. Jego najcenniejsze aktywa przejął kontrolowany przez państwo koncern Rosnieft.

Źródło: PAP