23-letnia Kim Suozzi, która w styczniu zmarła na raka mózgu, zdołała przed śmiercią zebrać dość pieniędzy, by jej ciało zostało zamrożone i czekało na rozwój medycyny - pisze Huffington Post.
U Kim, która była studentką neurobiologii, zdiagnozowano w marcu 2011 roku nowotwór mózgu zwany glejakiem wielopostaciowym.
Inny sposób
W sierpniu 2012, kiedy Kim zostało już około pół roku życia, napisała na swoim blogu, że po śmierci chce zostać zamrożona, by jej ciało przetrwało do momentu, gdy nauka rozwinie się do tego stopnia, by możliwe było jej ożywienie i pokonanie raka mózgu.
"Wielu z was wie, że jestem agnostykiem. Nie mam pojęcia, co dzieje się po śmierci. Jedyną rzeczą, która pozwoli mi bardziej swobodnie popatrzeć na moją śmierć jest zapewnienie kriokonserwacji mojego ciała do momentu aż odkryją jak ożywić ludzi. Widzę to tak, że taka droga jest lepsza niż kremacja lub zwykły rozkład ciała" - napisała na swoim blogu.
Zaczęła też mówić, że brakuje jej pieniędzy na sfinansowanie zabiegu. Potrzeba było ok. 30 tys. dolarów.
Udało się
Kim o swojej sytuacji napisała też na popularnym serwisie internetowym Reddit. Właśnie tam zauważyła, że internauci planowali rozpocząć zbiórkę pieniędzy właśnie dla niej. W ten sposób udało się zebrać ponad 2 tys. dolarów. Jednocześnie pieniądze zaczęło zbierać dla niej Towarzystwo Venturism. W ciągu tygodnia udało się zebrać 27 tys. dolarów.
Ostatecznie udało się zebrać wymaganą kwotę. Kim zmarła 17 stycznia i jeszcze tego samego dnia została poddana zabiegowi w klinice Alcor w Scottsdale w Arizonie.
Autor: mn//bgr / Źródło: Huffington Post
Źródło zdjęcia głównego: suonodellanoche/YT