Prezydent Wenezueli Hugo Chavez oświadczył, że "nie akceptuje kurateli" USA. Była to odpowiedź na ostrzeżenia Waszyngtonu w związku z planami budowy pierwszej elektrowni atomowej w Wenezueli. - Wenezuela nie obawia się amerykańskiego imperializmu i nikt nie może jej zabronić nabywania zaawansowanej technologii - podkreślił polityk podczas wizyty w Libii.
Prezydent USA Barack Obama powiedział we wtorek, że Wenezuela ma swoje prawa, jeśli chodzi o korzystanie z energii atomowej, ale ma także związane z tym obowiązki, które polegają m.in. na zobowiązaniu się do niewykorzystywania tych technologii do produkcji broni.
Chavez, który przemawiał na uniwersytecie w libijskim Trypolisie z okazji wręczeniu mu doktoratu honoris causa, podkreślił, że umowa podpisana 15 października w Moskwie w sprawie zbudowania pierwszej elektrowni atomowej w Wenezueli stanowi "suwerenną decyzję" jego kraju.
Wyróżnienie za promowanie równości
Doktorat honoris causa prezydent Wenezueli otrzymał, jak głosi uzasadnienie, za swą "wytrwałą pracę w dziedzinie promowania równości i sprawiedliwości nie tylko na płaszczyźnie społecznej w swoim kraju, lecz także na skalę międzynarodową".
Wcześniej imieniem Chaveza nazwano nowy stadion, zbudowany w drugim co do wielkości mieście w Libii, Benghazi. W Libii i niektórych innych krajach arabskich popularność Chaveza ogromnie wzrosła, gdy Wenezuela wycofała z Tel Awiwu swego ambasadora na znak protestu przeciwko izraelskiej ofensywie wojskowej "Płynny ołów" w Strefie Gazy na przełomie 2008 i 2009 roku.
W niedzielę Chavez rozpoczyna wizytę w Lizbonie, która zakończy jego podróż, w czasie której odwiedził też Rosję, Białoruś, Ukrainę, Iran i Syrię.
Źródło: PAP