"Cena musi być wyższa". Broń od Polaków w rękach Camorry

Aktualizacja:
Broń sprowadzona z Polski w rękach mafii
Broń sprowadzona z Polski w rękach mafii
tvn
Broń sprowadzona z Polski w rękach mafiitvn

Polska staje się coraz ważniejszym krajem na mapie wpływów... włoskiej mafii. Dziennikarze "Superwizjera TVN" odkryli, że neapolska Camorra w trakcie brutalnej wewnętrznej wojny używała broni dostarczonej przez naszych rodaków. A wszystko zaczęło się od pewnej mieszkanki Tarnowa, która wyjechała do Włoch w poszukiwaniu pracy.

Neapolitańska Camorra to jedna z najgroźniejszych włoskich mafii. Sześć lat temu dwa klany rodzinne - Panico i Sarno - rozpoczęły brutalną wojnę na ulicach Neapolu, w których śmierć poniosło 20 osób. Jak ustalili włoscy śledczy, w walkach używano broni przywiezionej z Polski przez Polaków.

Od momentu, kiedy się urodziłem, w mafijnych porachunkach zginęło 4 tysiące osób Roberto Saviano, autor "Camorry"

Tysiące mafii

- Od momentu, kiedy się urodziłem, w mafijnych porachunkach zginęło 4 tysiące osób - te słowa Roberto Saviano, autora bestsellera "Gomorra", świadczą o skali działań neapolskiej mafii.

W wojnie klanów przeważającą siłą była rodzina Sarno, która postanowiła wymordować klan Panico. - By zdać sobie sprawę z potęgi Sarno: podczas śledztwa trafiliśmy na 2 do 3 tysiące osób, w jakiś sposób powiązane z nimi - mówi w rozmowie z "Superwizjerem TVN" Vincenzo d'Onofrio, włoski prokurator zajmujący się tą sprawą.

W 2005 roku doszło do eskalacji przemocy - w krótkim odstępie czasu na ulicach Neapolu zginęło 20 osób.

Broń z Polski

Okazało się, że śmiertelne strzały pochodziły ze sprowadzonych z polski pistoletów maszynowych "Skorpion".

W trakcie śledztwa u podejrzanych zamontowano podsłuch telefoniczny. W ten sposób natrafiono na niejakiego Francesco Siciliano. Żoną Włocha była... Polka - Maria B, która wyjechała na Półwysep Apeniński do pracy i tam poznała męża.

Zapis podsłuchanej rozmowy
Zapis podsłuchanej rozmowytvn

"Skrzynka sałaty"

- Ma bębenek. Coś co się odwraca - mówił przez telefon Siciliano do jednego z ludzi Camorry. - Czeka "skrzynka sałaty" - dodawał.

Już przez żonę Siciliano poznał Tomasza C., który ukrywał się we Włoszech za przestępstwa popełnione w Polsce. To on zorganizował kanał przerzutowy broni. - Cena musi być wyższa, bo ona nie wyrzuca łusek na zewnątrz - tłumaczył Tomasz C. Francesco Siciliano.

Jak broń trafiała do Neapolu? Pistolety były ukryte w ścianach busów, którymi do włoch podróżowali... polscy robotnicy. W procederze uczestniczyli jeszcze Janusz F.- kierowca , Andrzej K. i Rafał B.

Interes okazał się strzałem w dziesiątkę - Camorra zwiększała ilość zamówień, a Polacy dostarczali im nawet pełny serwis - broń była naprawiana.

Wszyscy zostali aresztowani, ale w więzieniu długo nie posiedzieli. Został im udowodniony tylko jednorazowy przemyt - dostali niskie wyroki i wrócili do Polski.

Na wolności

"Superwizjer TVN" próbował dotrzeć do skazanych. Rafał B. na widok reporterów porzucił samochód w Kielcach i ukrył się u rodziców. Tam udało się do niego dotrzeć, ale odmówił komentarza.

- Wniosek o ekstradycję został odrzucony, bo zostali zatrzymani też za przemyt broni do Polski - tłumaczy prokurator d'Onofrio. Proces we Włoszech został odroczony. Tylko mąż Marii B. przebywa we włoskim areszcie.

To nie koniec polskiego śladu w działalności Camorry. Za dwa tygodnie "Superwizjer" TVN przedstawi kulisy przemytu do Neapolu polskich papierosów.

Źródło: TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn