Buzek: Kaczyński podpisze, uwaga z naciskaniem Klausa

Aktualizacja:

Po irlandzkim "tak" prezydent Lech Kaczyński podpisze Traktat z Lizbony, ale trzeba uważać z naciskami na prezydenta Czech, Vaclava Klausa – uważa szef europarlamentu, Jerzy Buzek. Premier Donald Tusk podkreśla, że szybsza ratyfikacja Traktatu leży w interesie Polski i informuje, że rozmawiał na razie "ogólnie" o podziale miejsc w Komisji Europejskiej z jej szefem, Jose Barroso.

Szef europarlamentu Jerzy Buzek odwiedzi Pragę w piątek. Zaznaczył, że spotkanie z prezydentem Vaclavem Klausem nie jest jeszcze potwierdzone, ale chciałby, aby do niego doszło. - Mamy do siebie nawzajem szacunek. Będziemy racjonalnie rozmawiać na temat przyszłości Europy: on będzie swoje argumenty przedstawiał, a ja swoje - powiedział przewodniczący PE.

- To jest procedura demokratyczna i prezydent Klaus ma prawo, Czesi mają prawo wstrzymać procedurę. Bo według tej procedury 27 państw musi zatwierdzić Traktat, a nie większość. Ja jestem ostrożny, jeśli chodzi o naciski na Klausa - powiedział Buzek.

Wszyscy muszą się zgodzić

- Kiedy mówię o tych, którzy głosują przeciw - że trzeba z nimi rozmawiać - to równocześnie chcę mocno podkreślić, że obowiązują reguły demokracji. I według tych reguł, na ogół większość ma rację, ale tu jest taka zasada, że wszyscy muszą się zgodzić, żeby Traktat został przyjęty. Ja nie mam zamiaru łamać tej reguły - dodał Buzek.

Nie ma obaw o polskiego prezydenta

Pytany o zakończenie procesu ratyfikacji w Polsce przez prezydenta Kaczyńskiego, Buzek powiedział, że nie ma żadnych obaw.

- Ja już wcześniej rozmawiałem z panem prezydentem Kaczyńskim. Powiem szczerze, że się nie obawiam: pan prezydent na pewno podpisze, i to w krótkim czasie. Dzisiaj miałem kontakt z jego kancelarią - wskazał przewodniczący PE.

Premier: Im szybciej, tym lepiej dla nas

Szybkie zakończenie procesu ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego leży w interesie Polski - ocenił w sobotę w Berlinie premier Donald Tusk.

- Zdajemy sobie sprawę, że przyszłość państw członkowskich UE, ich pozycja i siła - gdy będziemy rozstrzygali wspólnie o tym, jak kształtują się władze Unii po przyjęciu traktatu - także będzie trochę zależała od tego, kto w jaki sposób podchodzi do tej kwestii - powiedział premier dziennikarzom.

Im szybciej prezydent Lech Kaczyński podpisze Traktat Lizboński, tym lepiej "dla dobra Polski - jeśli chodzi o jej pozycję i możliwości manewru" - dodał. - To nie jest mój osobisty interes. Naprawdę lepiej byłoby żeby to stało się jak najszybciej - zaznaczył Tusk.

Były „ogólne rozmowy” o komisarzach

Premier poinformował, że rozmawiał z Barroso o podziale tek w Komisji Europejskiej, jednak tylko ogólnie. - Mam poczucie, że jesteśmy bardzo poważnie traktowanym partnerem, i że na pewno nasza wrażliwość, sposób myślenia, pewne idee dotyczące całej komisji i tak zwanych działów na pewno będą brane pod uwagę. Nie mam żadnych niepokojów i kompleksów, gdy rozmawiamy o naszym punkcie widzenia - powiedział Tusk.

Polskim kandydatem na komisarza UE jest Janusz Lewandowski. Wcześniej przedstawiciele polskiego rządu, w tym Tusk, dawali do zrozumienia, że są zainteresowani ważną teką gospodarczą dla komisarza z Polski.

Zostali tylko prezydenci Polski i Czech

Polska i Czechy to jedyne kraje, które nie zakończyły ratyfikacji Traktatu z Lizbony; w obu krajach ratyfikowany przez parlamenty Traktat czeka na podpisy prezydentów. Prezydent Kaczyński zapowiadał, że podpisze ratyfikację, jak tylko Irlandczycy powiedzą "tak".

Znacznie więcej niepewności dotyczy eurosceptycznego Vaclava Klausa, który wielokrotnie deklarował, że jest przeciwny Traktatowi z Lizbony. Wniosek o ponowne zbadanie zgodności Traktatu z ustawą zasadniczą złożyła pod koniec września w Trybunale Konstytucyjnym grupa związanych z Klausem czeskich senatorów.

Po irlandzkim "tak" dla Traktatu z Lizbony europejscy politycy natychmiast nasilili presję na czeskiego prezydenta, by podpisał akt ratyfikacyjny. Rozmowy mające na celu przekonanie Vaclava Klausa zapowiedział premier przewodniczącej w tym półroczu UE Szwecji, Fredrik Reinfeldt.

Źródło: PAP