W dziesiątym dniu antyrządowych protestów w Bułgarii ich organizatorzy wezwali w sobotę do obywatelskiego nieposłuszeństwa i blokowania ważnych gmachów rządowych. Rozpoczynająca się w poniedziałek akcja ma przebiegać pod hasłem "W obronie demokracji".
Właśnie w poniedziałek, kiedy parlament ma rozpatrywać wniosek o wotum nieufności dla rządu premiera Bojko Borisowa złożony przez lewicową Bułgarską Partię Socjalistyczną, blokowany ma być gmach Zgromadzenia Narodowego.
Protestujących wezwano, by zaczęli zbierać się tego dnia z samego rana. Protest ma przekształcić się w działania, mające na celu sparaliżowanie władzy - poinformował jeden z organizatorów akcji, politolog Arman Babikian.
- Niech każdy, kto może, przyjdzie w poniedziałek o godz. 7 przed parlament w Sofii, by powiedzieć: "Precz". Blokada parlamentu, rządowych i samorządowych budynków, dworców jest ostatnią możliwością zmuszenia rządu do odejścia - oświadczył Babikian.
Domagają się dymisji rządu
Protestujący w Sofii, Płowdiwie, Ruse, Jambole, Chaskowie i innych miastach domagają się dymisji rządu i prokuratora generalnego oraz rozpisania przedterminowych wyborów. W Sofii protestujących są tysiące, na prowincji - mniej.
Według demonstrantów ma być wybrany parlament, który wprowadziłby zmiany w konstytucji, a konkretnie w systemie sądowniczym. Protestującym chodzi o ograniczenie uprawnień prokuratora generalnego, który nie podlega - według nich - praktycznie żadnej kontroli.
W sobotę wielu protestujących wyszło na ulice z portretami Wasiła Lewskiego - bohatera narodowego Bułgarów z okresu walk o niepodległość, straconego przez tureckie władze w 1873 roku. 18 lipca przypada 183. rocznica urodzin Lewskiego. Na uroczystościach w jego rodzinnym mieście Karłowo wygwizdano szefową parlamentu Cwetę Karajanczewą.
Źródło: PAP