Brown przegrał. Nie chce być liderem


Gordon Brown zamierza ustąpić z funkcji lidera Partii Pracy. O swojej rezygnacji brytyjski premier mówił w poniedziałek podczas konferencji prasowej. Tymczasem toczą się koalicyjne targi między liberałami i konserwatystami. Według przedstawiciela tych pierwszych, w rozmowach doszło do postępu.

Jak zapowiedział Brown, podczas konferencji prasowej na Downing Street, pozostanie premierem i liderem partii do czasu wyłonienia swego następcy. Nikogo nie zarekomenduje na swe miejsce i sam nie będzie kandydował.

Brown uznał, iż porażka Partii Pracy w czwartkowych wyborach parlamentarnych jest "werdyktem" wyborców w sprawie jego przywództwa.

Silny i stabilny rząd

Brown zapowiedział jednocześnie, że zrobi co w jego mocy, by powstał nowy "stabilny, silny i pryncypialny" rząd. Jak mówił, dopóki to się nie stanie, obecny będzie działał nadal. Wymaga tego m.in. sytuacja międzynarodowa, która stoi pod znakiem kryzysu greckiego.

Premier zapowiedział również, że laburzyści przystąpią do pilnych, formalnych negocjacji z Liberalnymi Demokratami w sprawie możliwości powołania koalicji rządowej.

Priorytetami rokowań będą: redukcja deficytu budżetowego, wsparcie ożywienia gospodarczego i zwiększenie zatrudnienia, a także reforma ordynacji wyborczej do Izby Gmin i wybieralnej Izby Lordów (przemianowanej na Senat). W kwestiach tych laburzyści i liberałowie mają zbliżone stanowiska - oświadczył Brown.

Negocjacyjny postęp

W dalszym ciągu toczą się rozmowy koalicyjne między liberałami i konserwatystami.

Posłowie Liberalnych Demokratów chcą od swoich potencjalnych koalicyjnych partnerów, by przedstawili im więcej szczegółów w najważniejszych dla nich politycznych kwestiach. Chodzi o finansowanie oświaty, systemu podatkowego oraz reformy ordynacji wyborczej.

Jednak - jak powiedział rzecznik Liberalnych Demokratów ds. oświaty David Laws, który wchodzi w skład ekipy negocjacyjnej - w kontaktach z konserwatystami osiągnięto postęp. Uzgodniono, iż utworzenie silnego i stabilnego rządu jest priorytetem dla obu partii.

Na dwa fronty

Polityk Liberalnych Demokratów przyznał zarazem, iż przedstawiciele jego partii rozmawiają także z laburzystami, choć pierwszeństwo dają możliwości porozumienia z torysami.

Zawieszone wyspy

Przeprowadzone 6 maja wybory w Wielkiej Brytanii wygrali konserwatyści. W 650-osobowej Izbie Gmin, zdobyli oni 306 miejsc. Partia Pracy zyskała 258, a Liberalni Demokraci - 57. Pozostałe 28 foteli przypadło kandydatom niezależnym oraz mniejszym partiom.

Taki wynik wyborów oznacza, że żadna z partii nie osiągnęła bezwzględnej większości i nie może sądzić samodzielnie. Ugrupowania nie mają innego wyjścia, jak szukać koalicjantów.

Źródło: bbc.co.uk, PAP