Prezydent Brazylii Michel Temer reaguje na "eskalację przemocy", do jakiej doszło w czasie karnawału tanecznego w Rio de Janeiro. Ogłosił w piątek, że po zakończeniu imprezy, która przyciągnęła setki tysięcy gości z całego świata, odpowiedzialność za bezpieczeństwo miasta przejmie wojsko.
Prezydent Michel Temer na wspólnym piątkowym posiedzeniu swego gabinetu i dowództwa wojskowego w pałacu prezydenckim w stolicy, Brasilii, zakomunikował podjętą w czwartek wieczorem decyzję, na mocy której policja zostanie podporządkowana w Rio de Janeiro dowództwu wojskowemu.
Wojsko dostanie "wolną rękę"
Temer zapowiedział "zastąpienie gubernatora Rio w dziedzinie troski o bezpieczeństwo" i pozostawienie wojsku "wolnej ręki" do "stosowania wszelkich niezbędnych środków w walce ze zbrodnią zorganizowaną".
- Panowie wiedzą, że zbrodnia zorganizowana opanowała stan Rio de Janeiro - oświadczył prezydent Brazylii.
Dekret wejdzie w życie niezwłocznie, chociaż konstytucja Brazylii postanawia, że powinien być ratyfikowany przez parlament. Temer nie sprecyzował, jak długo potrwa stan wyjątkowy w dawnej stolicy Brazylii, a sytuację w Rio porównywał do "wojny domowej".
Artykuł 24 brazylijskiej konstytucji, który postanawia, że władze centralne "nie interweniują w poszczególnych stanach (Brazylii) ani w Dystrykcie Federalnym", czyni wyjątek dla sytuacji, w których "należy zadbać o integralność kraju".
Napady rabunkowe na plażach i w supermarketach
Przemoc i przestępczość w Rio, która znacznie zmalała od połowy poprzedniej dekady między innymi dzięki programom pomocy dla ludności najbiedniejszych dzielnic i wzrostowi zatrudnienia, szybko wzrasta. Od 1 października do końca stycznia jedynie na terenie faweli Rocinha, największej w Rio de Janeiro, podczas akcji policyjnych zabito ponad trzydziestu przestępców.
Przemoc w mieście nie ogranicza się już do faweli, czyli dzielnic nędzy. Według przedstawicieli rządu wystąpiła podczas obecnego karnawału również w innych dzielnicach Rio. Do napadów rabunkowych dochodzi na ulicach i plażach, a także w supermarketach i na terenie blokowisk. Wskutek tych napadów zginęło w ostatnich tygodniach w Rio co najmniej trzech żandarmów.
Gubernator Rio de Janeiro, Luis Fernando Pezao, przyznał już wcześniej w związku z dużym nasileniem rabunków i przemocy ze strony elementów przestępczych podczas karnawału w Rio, że miasto nie zadbało o właściwe zapewnienie bezpieczeństwa w tym okresie, gdy z całego świata przybywają do Rio setki tysięcy turystów.
Burmistrz obwiniany
Tegoroczny karnawał przyniósł miastu wpływy w wysokości miliarda dolarów.
Część brazylijskich mediów jako głównego winowajcę obecnej sytuacji w Rio wskazuje burmistrza miasta Marcelo Crivellę. Na czas karnawału wyjechał za granicę na znak sprzeciwu wobec kontynuowania karnawałowej tradycji. Oświadczył, że jest jej przeciwny jako członek Kościoła ewangelickiego.
Autor: mm//now / Źródło: PAP