Patrol wojskowy w Rio de Janeiro oddał 80 strzałów do samochodu, którym 51-letni muzyk jechał na spotkanie rodzinne. Mężczyzna zginął, a jego teść został ranny. Żona i dzieci kierowcy ocaleli. Żołnierze tłumaczyli się, że "auto wyglądało podejrzanie".
Z początku wojsko twierdziło w komunikacie, że patrol odpowiedział na strzały napastników. Jednak policja nie znalazła w samochodzie broni i wojsko ostatecznie zmieniło oświadczenie. Z 12 przesłuchanych przez śledczych żołnierzy uczestniczących w incydencie 10 zostało zatrzymanych.
W miejscu, gdzie zginął Evaldo dos Santos Rosa, w biednej dzielnicy Guadalupe, jego rodzina, przyjaciele i okoliczni mieszkańcy zorganizowali protest.
Akcje służb przeciwko narkotykowym gangom
W ubiegłym roku dekret byłego już prezydenta Michela Temera, wymierzony głównie przeciwko gangom handlarzy narkotyków, zalegalizował wykorzystywanie na terenie stanu Rio brazylijskich sił zbrojnych do zwalczania "gangów handlarzy narkotyków i innych grup przestępczości zorganizowanej".
W ciągu stycznia i lutego tego roku w Rio de Janeiro zginęło z rąk policji i wojska 305 osób. To o 17,6 proc. więcej niż w tym samym okresie przed rokiem i rekordowa liczba od 16 lat - podkreśla agencja AFP.
Wskutek akcji wojskowo-policyjnych przeprowadzanych na wielką skalę w tzw. fawelach, najuboższych dzielnicach miasta położonych na wzgórzach otaczających Rio, gdzie często mają swe kryjówki gangi przestępcze, cierpi również ludność tych osiedli.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP