Zgodnie z zapowiedziami nowego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro jego rząd udostępni plantatorom i hodowcom bydła część chronionych dotąd obszarów puszczy amazońskiej. Minister rolnictwa Tereza Cristina Dias przedstawiła jednak ten program w nieco złagodzonej wersji.
Bolsonaro zawdzięcza zwycięstwo w wyborach w znacznej mierze poparciu potężnego lobby hodowców i wielkich plantatorów soi. W toku kampanii wyborczej twierdził, że nie ma uzasadnienia dla utrzymywania przywilejów rdzennej ludności indiańskiej zamieszkującej rezerwaty na terenie Amazonii.
Dawał także do zrozumienia, że pójdzie w ślady prezydenta USA i prawdopodobnie doprowadzi do wycofania się Brazylii z porozumienia paryskiego w sprawie klimatu.
Drogę do takiej zmiany polityki wobec Amazonii przetarł prezydentowi Bolsonaro jego poprzednik, mający pod koniec kadencji poparcie zaledwie kilku procent wyborców prawicowo-liberalny prezydent Michel Temer, którego pozycję bardzo osłabiły dochodzenia oraz zapowiedzi dochodzeń w sprawach korupcyjnych dotyczące jego najbliższych współpracowników.
Dekretem z 2017 roku Temer zmienił status 4,5 miliona hektarów amazońskiego lasu deszczowego (obszar porównywalny ze Szwajcarią) na północy Brazylii, czego domagało się lobby plantatorów i hodowców w parlamencie.
W obronie ludności Amazonii
Nowa minister rolnictwa starała się złagodzić wizerunek prezydenta Bolsonaro, jeśli chodzi o politykę w kwestii eksploatacji bogactw naturalnych Amazonii. Na piątkowej konferencji prasowej wypowiedziała się w obronie rdzennej ludności Amazonii. Broniła statusu "małych farmerów" oraz Indian, rdzennych mieszkańców puszczy amazońskiej.
Autor: js//plw / Źródło: PAP