"Brazylijski Wałęsa" ponownie wybrany na prezydenta. Kim jest Lula da Silva?

Źródło:
BBC, The Guardian, Britannica, PAP

Luiz Inácio Lula da Silva we wczorajszych wyborach prezydenckich w Brazylii pokonał urzędującego Jaira Bolsonaro. Będzie to jego trzecia kadencja na stanowisku prezydenta, da Silva pełnił już bowiem ten urząd. Za sprawą swojej działalności związkowej z przeszłości bywa określany mianem "brazylijskiego Wałęsy". Kim jest Lula da Silva?

Luiz Inácio Lula da Silva we wczorajszych wyborach prezydenckich w Brazylii zdobył 50,90 proc. głosów, a jego rywal Jair Bolsonaro 49,10 proc. Nowy prezydent Brazylii pełnił już ten urząd przez dwie kadencje w latach 2003-2010. Kim jest polityk lewicy Lula da Silva, który pokonał skrajnie prawicowego Jaira Bolsonaro?

ZOBACZ TEŻ: Lula wygrał wybory prezydenckie, obiecuje zjednoczyć Brazylię. "Nadszedł czas, by przywrócić pokój"

Kim jest Lula da Silva?

Luiz Inácio Lula da Silva urodził się w 1945 roku w biednym regionie na północy Brazylii, jako jedno z siedmiorga dzieci w rodzinie robotniczej. Już w szkole podstawowej zaczął pracować jako uliczny sprzedawca, później zdobył wykształcenie i pracę w przemyśle metalurgicznym. W latach 70. rozpoczął działalność w związkach zawodowych. W 1975 roku został przewodniczącym związku zawodowego pracowników branży metalurgicznej w regionie Sao Paulo. 

W czasie, gdy w kraju panowała dyktatura wojskowa, da Silva w latach 1978-1980 organizował wielkie strajki, w których protestujący robotnicy domagali się wzrostu płac. Działalność ta przyniosła mu ogromną popularność i bywa za nią określany mianem "brazylijskiego Wałęsy". Aktywność związkowa doprowadziła do oskarżenia go o złamanie ustawy o bezpieczeństwie narodowym i skazania na trzy i pół roku więzienia, choć został wypuszczony dużo szybciej. Już w 1980 roku założył Partię Pracujących (PT), której przewodniczy do dziś, a w 1986 roku po raz pierwszy został deputowanym do brazylijskiego Kongresu. Kilka razy startował w wyborach prezydenckich, ale nie udawało mu się wygrać, aż do 2002 roku, kiedy to zwyciężył zdobywając 61 proc. głosów. W 2006 roku wybory prezydenckie wygrał ponownie.

ZOBACZ TEŻ: Wybory w Brazylii mogą zdecydować o przyszłości Amazonii

Poprzednia prezydentura

W czasie swoich poprzednich kadencji Lula da Silva działał głównie na rzecz poprawy kondycji krajowej gospodarki, wdrożenia reform socjalnych i ograniczania korupcji. Wprowadził szereg programów społecznych, które miały wyrównywać szanse obywateli w kraju o tak znaczących różnicach majątkowych. Filarem w strategii na rzecz opieki społecznej był uznany na całym świecie program Bolsa Familia. Zakładał on, że biedne rodziny będą otrzymywać pieniądze od państwa pod warunkiem, że ich dzieci będą regularnie chodzić do szkoły, a rodzice zadbają o ich szczepienia. W ciągu pierwszych dziesięciu lat programu liczba rodzin otrzymujących świadczenie wzrosła z 3,6 mln do 13,8 mln. Pod koniec jego pierwszej kadencji brazylijska gospodarka rosła i odnotowano znaczący spadek poziomu ubóstwa.

Z urzędu w 2010 roku odchodził z poparciem sięgającym niemal 90 proc., jednak kolejne lata były dla niego wyjątkowo trudne. Na jaw wychodziły zarzuty o korupcję i pranie brudnych pieniędzy. Oskarżano go też o wprowadzenie kraju w stan głębokiej recesji. W 2018 roku w związku z zarzutami korupcyjnymi trafił do więzienia, gdzie spędził 580 dni. Został zwolniony w 2019 roku, a w 2021 roku brazylijski Sąd Najwyższy ostatecznie unieważnił wyroki, dzięki czemu da Silva mógł wystartować w tegorocznych wyborach. - Próbowali mnie pogrzebać żywcem, ale oto jestem - powiedział we wczorajszym przemówieniu po ogłoszeniu wyników. 

Co proponuje da Silva?

W tegorocznej kampanii wyborczej da Silva składał wiele obietnic podobnych do tych ze swoich poprzednich kadencji. To m.in. likwidacja problemu głodu w kraju, budowa tanich mieszkań i podłączenie odległych wiosek do elektryczności i wody. Polityk obiecuje też zwiększenie inwestycji w transport publiczny, a także reformę podatkową i wzrost płacy minimalnej. Da Silva chce też "odnowić" program Bolsa Familia, zapewniając najbiedniejszym rodzinom dodatek od państwa w wysokości około 110 dolarów miesięcznie, a rodzinom z dzieckiem do szóstego roku życia dodatkowe 30 dolarów, przy zachowaniu wymogu uczęszczania do szkoły przez dzieci oraz ich szczepienia.

Obietnice te mogą być jednak trudne do spełnienia, bo w Kongresie da Silva może napotkać silną opozycję ze strony zwolenników ustępującego prezydenta. Według BBC przeciwnicy da Silvy uważają, że wycofanie wobec niego zarzutów korupcyjnych nie oznacza, że był niewinny, a raczej, że nie wdrożono odpowiednich procedur prawnych, aby udowodnić mu winę. Poza tym Bolsonaro wielokrotnie sugerował, że może zakwestionować wyniki wyborów, jeśli w nich nie zwycięży. Podkreślał, że systemy do elektronicznego oddawania głosów są podatne na manipulacje, choć nie przedstawił na to żadnego dowodu.

ZOBACZ TEŻ: Reuters: Bolsonaro może nie chcieć pogodzić się z utratą władzy

W zakończonej wczoraj kampanii wyborczej emocje były wyjątkowo silne, bo polityka ustępującego Bolsonaro dzieliła Brazylijczyków. Kwestionował on np. konieczność wprowadzania restrykcji pandemicznych, choć z powodu COVID-19 w Brazylii zmarło ponad 688 tys. ludzi. Bolsonaro doprowadził też do masowej wycinki Puszczy Amazońskiej - w ciągu ostatnich czterech lat wycięto ponad 2 mld drzew, co przyczyniło się do śmierci i cierpienia dziesiątek milionów zwierząt. W tym czasie wzrosła też przemoc wobec ludności rdzennej i ekologów. 

Wylesianie AmazoniiAdam Ziemienowicz | PAP/Reuters

Da Silva zapowiedział, że zatrzyma ten proceder i będzie prowadził politykę "zerowego wylesiania". - Zamiast być światowym liderem w wylesianiu, chcemy być mistrzem w walce z kryzysem klimatycznym i w rozwoju społeczno-środowiskowym. W ten sposób będziemy mieć zdrową żywność na talerzach, czyste powietrze do oddychania i wodę do picia, a także wiele dobrych miejsc pracy dzięki ekologicznym inwestycjom - powiedział. 

Wyzwaniem, przed jakim stanie Lula, będzie więc scalenie podzielonego narodu oraz pomoc 33 milionom Brazylijczyków cierpiącym z powodu głodu i 100 milionom żyjącym w biedzie. - Będę rządził dla 215 milionów Brazylijczyków (...) Nie ma dwóch Brazylii, jest jeden naród (...) Nadszedł czas, by przywróć pokój - powiedział wczoraj wieczorem w Sao Paulo.

Autorka/Autor:pb//az

Źródło: BBC, The Guardian, Britannica, PAP