Reuters: Bolsonaro może nie chcieć pogodzić się z utratą władzy

Źródło:
Reuters

Brazylię w październiku czeka niewątpliwie emocjonująca walka o fotel prezydenta. Jak pisze Reuters, wielu komentatorów spodziewa się, że urzędujący prezydent Jair Bolsonaro podważy wynik wyborów jeśli okażę się, że poniósł porażkę w walce z byłym prezydentem, Luizem Inacio Lulą da Silva, a taki wynik sugerują przedwyborcze sondaże.

Brazylia, by położyć kres powszechnym oszustwom związanym z papierowymi kartami do głosowania, w 1996 roku wprowadziła do swojego systemu wyborczego elektroniczne maszyny do głosowania. Bolsonaro sam wygrał wybory po przeliczeniu ich wyniku w sposób stosowany od ponad 20 lat, jednak od ubiegłego roku coraz częściej krytykuje to rozwiązanie. Jak pisze Reuters, dzieje się to w czasie, gdy sondaże wyraźnie wskazują, że nie zostanie ponownie prezydentem.

Jak wskazuje agencja, Bolsonaro wielokrotnie w ostatnim czasie twierdził, że maszyny są podatne na manipulacje, ale nie przedstawił żadnych dowodów na oszustwa z ich udziałem.

Za obronę systemu elektronicznego zaatakował także sędziów Sądu Najwyższego zasiadających w Najwyższym Trybunale Wyborczym i stwierdził, że mogą oni sfałszować wyniki na korzyść jego oponenta, Luli da Silvy. Międzynarodowi eksperci zajmujący się systemami głosowania i urzędnicy wyborczy podkreślają, że technologia jest bezpieczna i nie wykryto żadnych związanych z nią przypadków oszustw.

Jak działa obecny system?

Równocześnie - jak pisze Reuters - niektórzy eksperci uważają, że brak papierowego zapisu każdego oddanego głosu ogranicza możliwości przeprowadzania kontroli w przypadku zakwestionowania prawidłowości przeprowadzenia wyborów.

Wyborcy w Brazylii wprowadzają swój głos do elektronicznych maszyn do głosowania w 477 tysiącach punktów w całej Brazylii. Potwierdzenie w formie papierowej zawierające sumę głosów oddaną w każdej maszynie jest podpisywane przez urzędników i wywieszane publicznie w każdym lokalu wyborczym.

W formie cyfrowej wyniki z każdej z maszyn są umieszczane na pendrive'ach i przesyłane zabezpieczoną drogą do scentralizowanej bazy danych w siedzibie Najwyższego Trybunału Wyborczego w Brasilii - stolicy kraju.

W zeszłym roku brazylijski Kongres odrzucił propozycję Bolsonaro dotyczącą przywrócenia w pełni papierowej formy oddawania głosów.

Bolsonaro mówi o armii. Reuters: armia nie będzie się mieszała

Bolsonaro, były kapitan armii, dokłada kolejne elementy do napięć między instytucjami państwowymi, zacierając granice między rządem a siłami zbrojnymi - zaznacza też Reuters. Nazywał m.in. wojsko "swoją armią" i w czasie jednego z wystąpień stwierdził - zwracając się do zgromadzonych zwolenników - że armia jest "po ich stronie".

Bolsonaro zapewnił również rekordową liczbę miejsc w instytucjach obecnym i byłym oficerom wojskowym, w tym kluczowe role w swoim gabinecie.

Jak przekazuje jednak agencja, wojskowi zapewniają swoich były kolegów z armii w prywatnych rozmowach, że siły zbrojne nie zamierzają zakłócać w żadnej mierze porządku demokratycznego w państwie. Reuters powołuje się w tej sprawie na deklaracje sześciu źródeł blisko związanych z dowództwem w armii.

Politolodzy i specjaliści ds. obronności w dużej mierze zgadzają się z tym, że armia w Brazylii straciła wszelką chęć w interweniowaniu w życie polityczne w kraju po okresie dyktatury (1964-1985), z którą związany jest spadek prestiżu armii.

W przeciwieństwie do 1964 roku i ówczesnego wojskowego zamachu stanu brazylijskie elity biznesowe, związki wyznaniowe i media głównego nurtu nie wzywają wojska do politycznej interwencji - zaznacza Reuters.

Zaproszono zagranicznych obserwatorów

Przygotowując się na ewentualne problemy, instytucje zajmujące się w Brazylii organizacją wyborów zaprosiły rekordową liczbę zagranicznych organizacji do wysłania misji obserwacyjnych i ręczenia za uczciwość wyborów.

Po raz pierwszy dwie organizacje z siedzibą w USA, Międzynarodowa Fundacja Systemów Wyborczych (IFES - red.), niezależna grupa non-profit oraz The Carter Center, organizacja non-profit założona przez byłego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera, wysyłają misje obserwacyjne na czas wyborów w Brazylii.

Centrum Cartera przekazało, że jego misja ekspertów ds. wyborów oceni przejrzystość i funkcjonowanie elektronicznego systemu głosowania, ale nie dokona inspekcji technologii ani nie zapewni ogólnej oceny procesów liczenia.

Brazylijski Najwyższy Trybunał Wyborczy zaprosił również Unię Europejską do wysłania obserwatorów, ale tę propozycję rząd Bolsonaro zawetował.

Autorka/Autor:KS/adso

Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock