Rosjanie używają broni zakazanej prawem międzynarodowym - informuje Amnesty International. Bomby kasetowe spadają na ukraińskie miasta - Charków, Kijów czy Czernihów. Ataki te powodują gigantyczne zniszczenia i zabijają wielu cywilów. Strona ukraińska twierdzi, że Rosjanie użyli także bomby termobarycznej, przed którą nie ma żadnej ucieczki. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Grad rosyjskich rakiet spada na Ukrainę. Pociski uderzają w centra miast, w bloki i zabiją bezbronnych ludzi. Ukraińskie władze informują, że siły wroga w ostatnich dniach używają wyjątkowo okrutnej broni - chodzi o bomby kasetowe.
Dr Marcin Andrzej Piotrowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych wyjaśnia, że bomby kasetowe "przenoszą po kilkadziesiąt lub kilkaset mniejszych ładunków". - Są to małe ładunki wybuchowe, mniejsze nawet od granatu ręcznego i większość z nich eksploduje – dodaje.
Te, które nie wybuchną od razu, stanowią śmiertelne zagrożenie dla cywilów, bo działają, jak miny przeciwpiechotne. Ich używanie jest zakazane przez Konwencję Genewską, choć Rosja jej nie podpisała. Ukraińska armia informuje, że bomby kasetowe spadły w okolicach Czernichowa, Kijowa i Charkowa.
Relacja tvn24.pl: Atak Rosji na Ukrainę >>>
- Amnesty International niezależnie potwierdziło stosowanie przez siły rosyjskie na gęsto zamieszkałych terenach tak zwanej amunicji kasetowej. Jest to amunicja powszechnie zakazana na świecie, dlatego, że jej zakres rażenia jest bardzo szeroki i trudny do przewidzenia – tłumaczy Anna Błaszczak z Amnesty International Polska.
Rakieta termobaryczna
Jednak Rosjanie posunęli się jeszcze dalej. Na filmach widać ciężki miotacz ognia TOS-1, który wystrzeliwuje rakiety termobaryczne. W Ochtyrce miał spaść taki pocisk - zginęło 70 ukraińskich żołnierzy. Informacje o jej użyciu potwierdziła ambasador Ukrainy w Stanach Zjednoczonych.
- To broń, która generalnie ma bardzo dużą siłę wybuchu, który jest dużo dłuższy niż inne. Do tego dochodzi wysoka temperatura, bo tam się palą środki, które wysysają tlen, a jak wysysają tlen to i ludzi – mówi były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
Wysoka temperatura i ciśnienie, które powstają po wybuchu bomby termobarycznej, powodują gigantyczne i niewyobrażalne zniszczenia. Nie ma ucieczki. - To jest bardzo brutalna śmierć, łamanie kości, obrażenia wewnętrzne. Nie da się przed tym bronić. Nie uchroni nas hełm ani kamizelka kuloodporna, nie schowamy się gdzieś za ścianą – twierdzi Bogdan Stech ze Spidersweb.pl.
- Niestety, ludność cywilna cierpi najbardziej. Nie żołnierze, którzy się chronią. Ludność cywilna nie ma żadnej możliwości ochrony, poza schowaniem się – przyznaje ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa SKW, płk. rez. Maciej Matysiak. – Będą straty wśród ludności cywilnej i ma to też związek z taktyką rosyjską, czyli chęcią złamania oporu – dodaje.
W poniedziałek na podmiejską dzielnicę Kijowa spadł pocisk balistyczny Iskander. – Rosyjskim dowódcom puściły zahamowania i idą na duże ryzyko. Natomiast, jeżeli chodzi o Iskandera, to rakieta ta ma też oddziaływanie psychologiczne. Rakiety, które Rosjanie mają, mogą razić cele dalekie, znajdujące się powyżej 500 kilometrów od wyrzutni – tłumaczy płk. rez. Maciej Matysiak.
Rosjanie zaskoczeni oporem Ukraińców
Eksperci są zgodni - Rosjanie są zaskoczeni oporem który stawiają Ukraińcy. Rosyjska armia jest cztery razy większa, jej budżet to ponad 150 miliardów dolarów. Przewaga sił powietrznych, czyli samolotów, myśliwców i bombowców jest wręcz miażdżąca. Podobnie jest w przypadku czołgów, artylerii i wyrzutni rakiet. Jednak wola walki po stronie Ukraińców jest jak na razie nie do pokonania.
- Wydaje się, że w tej chwili armia rosyjska stanie. Kolejnym etapem będzie demoralizacja armii. Ona już jest częściowo zdemoralizowana, bo nie ma ducha bojowego, poza wybranymi pododdziałami, które walczą cały czas – uważa gen. Waldemar Skrzypczak. – Kolejnym krokiem będą dezercje, które już się pojawiają, ale potem będą dezercje całych pododdziałów, które zostawią broń i pójdą do domu – dodaje.
Łukasz Łubian
Źródło: TVN24