Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" uznał wygraną proeuropejskiego kandydata Alexandra Van der Bellena z populistą Norbertem Hoferem za "pyrrusowe zwycięstwo", które nie zmniejszyło szans Austriackiej Partii Wolności (FPOe) na przejęcie władzy.
"Połowa Austrii odetchnęła, podobnie jak duża część dzielnicy rządowej w Berlinie i zapewne wielu polityków w Brukseli" - pisze we wtorek komentator "FAZ" Berthold Kohler opisując nastroje po zwycięstwie w wyborach kandydata popieranego przez Zielonych.
Austria - kraj dotychczas podzielony na czerwoną (barwy socjaldemokratów) i czarną (konserwatyści) połowę, które utrzymywane były coraz gorzej jako całość za pomocą wielkiej koalicji, jest świadkiem nie zielonej, lecz błękitnej rewolucji (barwy FPOe) "FAZ"
Jego rywal - kandydat Austriackiej Partii Wolności (FPOe) Norbert Hofer przegrał nieznacznie z "wielką koalicją" utworzoną po to, by zagrodzić mu drogę do Hofburga (siedziby prezydenta). Van der Bellen "nie miałby żadnych szans", gdyby nie doszło do mobilizacji, która podzieliła cały kraj - ocenia komentator. Wynik wyborów wzmocni Hofera - uważa Kohler. Przeciwnicy FPOe w Austrii i za granicą odnieśli jego zdaniem "pyrrusowe zwycięstwo". "Po porażce Hofera szanse, że szef FPOe Heinz-Christian Strache zostanie kanclerzem Austrii, wcale nie zmalały" - ocenia dziennikarz "FAZ". Jego zdaniem zwolennicy Hofera uznają wynik wyborów za potwierdzenie, iż "austriacki establishment jedynie dzięki mobilizacji wszystkich sił, sięgając po pomoc przedstawiciela pokolenia 1968, powstrzymał marsz FPOe w kierunku najwyższych stanowisk".
"Austria - kraj dotychczas podzielony na czerwoną (barwy socjaldemokratów) i czarną (konserwatyści) połowę, które utrzymywane były coraz gorzej jako całość za pomocą wielkiej koalicji, jest świadkiem nie zielonej, lecz błękitnej rewolucji (barwy FPOe)" - tłumaczy autor komentarza. Główną siłą napędową "szturmu na Hofburg" (w dawnym cesarskim pałacu znajduje się teraz rezydencja prezydenta), który był bliski sukcesu, i planowanego przejęcia rządu była początkowo polityka rządu koalicyjnego w Wiedniu w kryzysie uchodźczym - pisze Kohler. Wdrażana przez rząd "kultura powitania" imigrantów na wzór niemiecki "napędziła populistom tłum wyborców ze wszystkich warstw społecznych". Wyborcy ci uważają, że w temacie imigracji tradycyjne partie nie tylko nie rozumieją ich i nie reprezentują ich interesów, a wręcz wymyślają im od "ksenofobicznych głupców" - wyjaśnia autor komentarza. Jego zdaniem ta grupa wyborców kieruje się obawami, że "bajeczne plany integracyjne" mogą się zakończyć fiaskiem. Jeżeli CDU i SPD - partie rządzące w Niemczech - tego wreszcie nie zrozumieją, to w wyborach parlamentarnych (jesienią 2017 roku) może dojść do dużej niespodzianki - ostrzega komentator "FAZ".
Autor: mtom / Źródło: PAP