Wojsko pali muzułmańskie wioski i zabija, na granicy czekają miny. Uchodźców przybywa


Już około 270 tysięcy muzułmanów Rohindża uciekło z Birmy do Bangladeszu - rzecznik agencji ONZ do spraw uchodźców (UNHCR) podsumowała ostatnie dwa tygodnie. Pomoc uchodźcom, którzy dotrą do jej terytorium, zapowiedziały Malezja i Tajlandia.

270 tysięcy to około jednej czwartej całej birmańskiej populacji Rohindżó∑. Liczba ta wzrosła od czwartku o około 100 tysięcy, ponieważ, jak wytłumaczył Vivian Tan, UNHCR odkryła przy granicy nowe skupiska uchodźców. - Te liczby są alarmujące. To naprawdę oznacza, że musimy zwiększyć naszą reakcję, a sytuacja w Birmie musi się spotkać z pilną odpowiedzią - podkreśliła.

- Ograniczone możliwości udzielania schronienia uchodźcom zostały już wyczerpane. Uchodźcy teraz koczują w skleconych przez siebie schronieniach, które wyrosły wzdłuż drogi na obszarze Ukhija i Teknaf w Bangladeszu - poinformował dziennikarzy w Genewie UNHCR.

- Większość z tych ludzi to kobiety, w tym matki z noworodkami, rodziny z dziećmi. Przybywają w złym stanie, wyczerpani, głodni i rozpaczliwie potrzebują schronienia - podkreślono w krótkim komunikacie.

Jednocześnie bangladeskie źródła rządowe, cytowane przez agencję Reutera, poinformowały o kładzeniu przez armię birmańską min na granicy. Jak przypuszczono, miny te mają uniemożliwić Rohindżom powrót z Bangladeszu do Birmy. Informacjom tym zaprzeczyło później źródło w birmańskich siłach zbrojnych, tłumacząc że miny zostały rozmieszczone wzdłuż granicy w latach 90. XX wieku, aby zapobiec jej nielegalnemu przekraczaniu.

Malezja wyciąga rękę

Tymczasem pomocną rękę wyciągnęła do muzułmańskich uchodźców Malezja. Państwo to spodziewa się, że do jej wybrzeży w najbliższych tygodniach zaczną przybijać łodzie, którymi uciekają Rohindża, i zapowiedziało udzielenie im pomocy. - Oczekuje się od nas zapewnienia im podstawowych potrzeb i odesłania dalej. Ale ostatecznie, z powodów humanitarnych, nie będziemy do tego zdolni - powiedział Zulkifli Abu Bakar, dyrektor generalny malezyjskiej straży przybrzeżnej.

W Malezji przebywa już obecnie ponad 100 tysięcy Rohindża, którzy uciekli w Birmy. Jak przypuszcza Reuters, Malezja prawdopodobnie osadzi nowo przybyłych uchodźców w obozach dla imigrantów. Państwo to nie jest bowiem stroną konwencji ONZ o uchodźcach, w związku z czym traktuje wszystkich uchodźców jako nielegalnie przybyłych migrantów.

Również Tajlandia poinformowała, że przygotowuje się do przyjęcia ludzi uciekających przed walkami w Birmie.

ONZ: ponad tysiąc zabitych

Walki między rebeliantami Rohingya a birmańską armią toczą się od końca sierpnia na północnym zachodzie kraju w stanie Arakan (Rakhine). 25 sierpnia partyzanci z bliżej nieznanej organizacji Armia Rohindżów Zbawienia Arakanu (ARSA) zaatakowali około 30 policyjnych punktów kontrolnych, przejścia graniczne oraz bazę wojskową w Arakanie.

W reakcji na to birmańska armia rozpoczęła kontrofensywę, którą nadal prowadzi w celu, jak tłumaczy, "zaprowadzenia pokoju i przywrócenia stabilności". Jednocześnie nazywa partyzantów, z którymi walczy, "terrorystami".

Jak poinformowała agencję AFP specjalna wysłanniczka ONZ do Birmy Yanghee Lee, w wyniku trwających od 25 sierpnia walk między siłami rządowymi a rebeliantami Rohingja, toczących się na północnym zachodzie Birmy w stanie Rakhine (d. Arakan), śmierć mogło ponieść ponad tysiąc osób, w tym głównie członków tej muzułmańskiej mniejszości. Szacunki te są dwukrotnie wyższe od tego, co podaje oficjalnie birmański rząd - zwraca uwagę AFP.

Tymczasem według Rohindżów wojsko pali ich wioski i zabija, próbując w ten sposób wypędzić ich z Birmy. Niektórzy eksperci twierdzą ponadto, że ARSA nie ma związków z międzynarodowym terroryzmem, a została utworzona przez młodych Rohindżów, których domy zostały w ostatnich latach spalone.

Eskalacja konfliktu

Obecne walki stanowią dramatyczną eskalację konfliktu, który w stanie Arakan trwa od października 2016 roku. Wówczas w odpowiedzi na ataki na przejścia graniczne wojsko rozpoczęło operację na szeroką skalę. ONZ podejrzewa, że w jej trakcie birmańskie siły bezpieczeństwa dokonywały zbiorowych gwałtów i zabójstw. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że te przestępstwa można zakwalifikować jako zbrodnie przeciwko ludzkości, a nawet czystki etniczne.

Od tego czasu w sumie do Bangladeszu przedostało się 210 tysięcy uchodźców z Birmy - podaje Reuters.

W tym zamieszkanym głównie przez buddystów kraju sposób traktowania liczącej około 1,1 mln mniejszości stał się jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii dotyczących praw człowieka w czasie, gdy w kraju po latach brutalnej wojskowej dyktatury następują polityczne zmiany.

Chociaż przedstawiciele Rohindżów przebywają w Birmie od pokoleń, to nie mają obywatelstwa i przez buddystów są uważani za nielegalnych imigrantów, głównie z Bangladeszu. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji. Są także pozbawieni swobody poruszania się.

Autor: mm\mtom / Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: