Trzech Polaków zatrzymanych na Białorusi. "Robimy wszystko, by doszło do spotkania"

Aktualizacja:
Źródło:
TVN24, PAP
Poseł informuje o możliwym zatrzymaniu polskich studentów. "Od poniedziałku kontakt z nimi zanikł"
Poseł informuje o możliwym zatrzymaniu polskich studentów. "Od poniedziałku kontakt z nimi zanikł"TVN24
wideo 2/22
Poseł informuje o możliwym zatrzymaniu polskich studentów. "Od poniedziałku kontakt z nimi zanikł"TVN24

W czasie protestów na Białorusi zatrzymanych zostało trzech obywateli Polski - poinformował wydział konsularny ambasady RP w Mińsku. Jak wynika z nieoficjalnych informacji przekazanych przez źródła w polskiej placówce, "w tym momencie na Białorusi nie ma zaginionych Polaków".

Rodziny wszystkich zatrzymanych zostały poinformowane o sytuacji. Obecnie polskie służby dyplomatyczne podejmują wysiłki na rzecz udzielenia zatrzymanym pomocy konsularnej i doprowadzenia do ich uwolnienia. - Robimy wszystko, by doszło do spotkania z zatrzymanymi - wyjaśnił przedstawiciel wydziału konsularnego. Jak dodał, "w tym momencie na Białorusi nie ma zaginionych Polaków".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Trzej obywatele Polski zostali zatrzymani w związku z trwającymi w Mińsku od niedzieli protestami przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich.

"Jesteśmy w tej sprawie w kontakcie ze stroną białoruską"

Wcześniej w środę wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz potwierdził w rozmowie z TVN24, że polskie MSZ posiada informacje na temat trzech Polaków, z którymi rodziny nie miały kontaktu. - Jesteśmy w tej sprawie w kontakcie ze stroną białoruską. Kanałami dyplomatycznymi, ale także poprzez aktywność naszych konsuli akredytowanych tam na Białorusi, prowadzimy takie działania, które w możliwie jak najszybszy sposób doprowadzą do pozyskania dodatkowych informacji, a finalnie również do uwolnienia tychże osób - powiedział. Dodał, że ze względu na dobro zatrzymany nie może podać szczegółów sprawy.

- Ministerstwo Spraw Zagranicznych dołoży wszelkich starań, żeby obywatele polscy zatrzymani na Białorusi zostali objęci odpowiednią opieką i jeśli będzie to tylko możliwe, jak najszybciej zostali uwolnieni - powiedział Przydacz. Zapewnił, że MSZ jest w kontakcie z rodzinami zatrzymanych.

MSZ o zatrzymanych Polakach
MSZ o zatrzymanych PolakachTVN24

"Pojechali do Mińska i zniknęli"

O zatrzymaniu obywateli Polski na Białorusi informował we wtorek poseł KO Michał Szczerba. "Niestety wszystko wskazuje na to, że wśród zatrzymanych w Mińsku jest dwóch polskich studentów. Skontaktowały się ze mną ich rodziny, które utraciły wczoraj wieczorem z nimi kontakt. Otrzymałem zapewnienie od pana Ambasadora, że konsul zajął się ich odnalezieniem" - napisał na Twitterze Szczerba, który przebywał w Mińsku na Białorusi, gdzie - jak zaznaczył - na zaproszenie białoruskiej opozycji monitorował dzień wyborów i wydarzenia powyborcze.

Poseł o zatrzymaniu polskich studentów mówił w środę w TVN24. - To są młodzi studenci z Warszawy, studenci studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, którzy mniej więcej w tym samym czasie jak ja wylecieli do Mińska i mieli wracać, jak przekazała mi rodzina, również tym samym lotem wieczornym wczoraj do Warszawy. Niestety od poniedziałku kontakt z nimi zanikł - powiedział Szczerba.

- To są studenci, którzy są zainteresowani problematyką wschodnią. Wiedząc, że są wybory, wiedząc, że to jest ten czas, kiedy Białorusini potrzebują solidarności i wsparcia, pojechali do Mińska. I zniknęli - mówił poseł.

Potwierdził, że o braku kontaktu ze studentami zaalarmowały go ich rodziny. - Od razu skontaktowałem się z ambasadorem Rzeczypospolitej w Mińsku. Wysłałem również informację do pana wiceministra spraw zagranicznych. Otrzymałem od razu potwierdzenie, że konsul zajmie się tą sprawą. Mam nadzieję, że ich po prostu odszuka, co niestety nie będzie łatwe, ponieważ tylko po pierwszych dwóch nocach protestów obywatelskich w Mińsku zostało zatrzymanych trzy tysiące osób, a wiele z tych młodych ludzi zostało wywiezionych do aresztów śledczych i więzień poza Mińsk - wyjaśnił Szczerba.

Matka zatrzymanego: myślałam, że to problem z komunikacją

Dziennikarz TVN rozmawiał z matką jednego z zatrzymanych Polaków, Anetą Sienicką. - On do mnie napisał w poniedziałek po 18, a samolot miał we wtorek też około 18 czasu białoruskiego - powiedziała. Dodała, że na samolot się nie stawił.

- Myślałam, że to jest problem z komunikacją, że nie może się skontaktować, więc czekałam aż po prostu wróci. Niestety nie wrócił i wtedy około godziny 21 zadzwoniłam do ambasady polskiej w Mińsku i tam pani mi powiedziała, że oni oficjalnie nie mają żadnych informacji z milicji, że dzwonili, dowiadywali się, ale już wiedzą o sprawie, bo ktoś z Polaków widział mojego syna i jego kolegę na komisariacie w roli zatrzymanych - wyjaśniła matka zatrzymanego.

Matka zatrzymanego: myślałam, że to problem z komunikacją
Matka zatrzymanego: myślałam, że to problem z komunikacjąTVN24

"Dramatyczne dni"

Poseł Michał Szczerba spotkał się między innymi z dyrektorem Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiosna" Alesiem Bialackim, który przekazał mu informacje dotyczące skali represji wobec uczestniczek i uczestników zgromadzeń przed- i powyborczych. We wtorek Szczerba poinformował, że wrócił do kraju.

"Wróciłem z Mińska. To były piękne i dramatyczne dni. Byłem ich obserwatorem i świadkiem. Na Białorusi nic już nie będzie takie samo. Będę się dzielił tym, co widziałem i usłyszałem. Do tego się zobowiązałem. Białoruskie społeczeństwo się przebudziło. I nie da się więcej upokarzać!" - napisał Szczerba.

- Dzieją się wielkie rzeczy na Białorusi. Być może my tutaj w Polsce i w Europie nie dostrzegamy tych wielkich procesów społecznych, które przyspieszyły, czyli obudziło się społeczeństwo obywatelskie, które w tych wyborach jednoznacznie odrzuciło Aleksandra Łukaszenkę - mówił potem w środę w TVN24 Szczerba już z Sejmu. Stwierdził, że wybory już w pierwszej turze wygrała Swiatłana Cichanouska. - Są tego świadomi Białorusinki i Białorusini, którzy nie przyjęli werdyktu Centralnej Komisji Wyborczej - dodał.

Szczerba powiedział, że spotkał się i rozmawiał z Cichanouską w dzień wyborów. - Była pełna nadziei, chociaż również była świadoma tego, że Aleksandr Łukaszenka tej władzy w sposób pokojowy poprzez proces wyborczy nie odda - mówił. - Była silna tą energią społeczną, ona przecież do tej roli kandydatki na prezydenta się nie wyrywała, zastąpiła swojego męża - powiedział.

Protesty na Białorusi

We wtorkowy wieczór, po raz trzeci z rzędu na ulice Mińska wyszli demonstranci, aby zaprotestować przeciwko wynikom niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi. Agencja AP podkreśla, że uczynili to, mimo iż w kraju nie ma Swiatłany Cichanouskiej, głównej rywalki Aleksandra Łukaszenki.

Agencja TASS poinformowała, że w dzielnicy Uruchje na zachodzie Mińska policja użyła granatów ogłuszających do rozpędzenia manifestacji, w której udział wzięło około 500 osób. Wcześniej we wtorek resort zdrowia Białorusi podał, że w szpitalach przebywa ponad 200 osób, poszkodowanych podczas akcji protestu po niedzielnych wyborach. Stan kilku osób wymagał przeprowadzenia operacji.

Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński podkreślił, że polski resort dyplomacji stale monitoruje sytuację na Białorusi. Zdaniem wiceszefa MSZ, protesty, które trwają po wyborach w Mińsku, są "rozpędzane" coraz bardziej brutalnie przez białoruskie służby i stale istnieje ryzyko eskalacji konfliktu.

Według wiceszefa MSZ, prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka "czuje, że jego realna legitymizacja została bardzo poważnie naruszona" i będzie tłumił dalsze protesty. - Bardzo dużo zależy od tego, jakie działania podejmie UE i społeczność międzynarodowa. Polska będzie się domagała, żeby te działania były - mówił Jabłoński.

Zapewnił, że Polska będzie domagała się, żeby UE podjęła działania szybciej, niż podczas wrześniowego szczytu, żeby zapobiec wymknięciu się spod kontroli sytuacji na Białorusi. - To wielki test dla przywódców unijnych, na to, czy mogą przerwać urlopy i spotkać się choćby w formie zdalnej, żeby tym tematem się zająć i wyrazić jednoznaczne stanowisko i przedstawić bardzo konkretne oczekiwania od prezydenta Białorusi i ofertę do rozmów - powiedział wiceszef resortu dyplomacji.

Zdaniem Jabłońskiego, mimo ewentualnych prowokacji protestujący prowadzą swoje działania w sposób pokojowy. - Nie dochodzi do zamieszek, do niszczenia mienia, plądrowania sklepów, ataków na własność prywatną, nie ma tego rodzaju komponentów w tych działaniach. To oznacza, że ci protestujący nie dają się sprowokować i miejmy nadzieję, że tak zostanie - zaznaczył. Wiceszef MSZ zadeklarował również, że Polska nie zamyka się na Białorusinów i w razie groźby represji będzie aktywnie ich wspierać. - Będziemy gotowi do udzielania pomocy - zapewnił.

Autorka/Autor:asty, mart, ft/pm

Źródło: TVN24, PAP

Tagi:
Raporty: