Zdjęcia satelitarne lotniska w Maczuliszczach pod Mińskiem, gdzie białoruscy partyzanci mieli dokonać ataku na rosyjski samolot wczesnego rozpoznania Berijew A-50, opublikowała agencja Reutera. Maszyna była używana do identyfikowania ukraińskiej obrony powietrznej. Według ekspertów wojskowych w Kijowie nawet poważne uszkodzenie samolotu wspomagającego agresję przeciwko Ukrainie nie powstrzyma Rosji przed kontynuowaniem ataków rakietowych.
Zdjęcia lotniska w Maczuliszczach zostały opublikowane przez amerykańską firmę Maxar. Widać na nich płytę lotniska pod Mińskiem, gdzie na początku stycznia tego roku wylądował rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50. Opozycjoniści z kanału Biełaruski Hajun przekazali, że maszyna dokonała z lotniska w Maczuliszczach 12 lotów bojowych.
Agencja Reutera, publikując we wtorek zdjęcia satelitarne rosyjskiego A-50, podała, że fotografie pokazują białoruskie lotnisko kilka dni przed atakiem białoruskich partyzantów, o którym z kolei poinformowali przedstawiciele białoruskiej opozycji, działacze niezależnego kanału Biełaruski Hajun, a także stowarzyszenie ByPol, zrzeszające byłych białoruskich mundurowych.
W niedzielę niezależne białoruskie media podały, że na lotnisku w podmińskich Maczuliszczach było słychać dwa wybuchy. Relacjonowały, że mógł zostać uszkodzony rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50.
Doniesień w sprawie ataku (z użyciem dronów) nie potwierdziły oficjalnie władze Rosji i Białorusi. Białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka dzień po zdarzeniu zwołał naradę z przedstawicielami struktur bezpieczeństwa.
Znany białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka mówił ukraińskim dziennikarzom, że po ataku w Maczuliszczach Łukaszenka "wściekł się i zażądał znalezienia sprawców".
Ostrzeżenie przed kolejnymi atakami
Rosyjski samolot wczesnego ostrzegania Berijew A-50 (odpowiednik amerykańskiego AWACS-a) był używany między innymi do rozpoznania ukraińskiej obrony powietrznej.
Ukraiński ekspert lotnictwa wojskowego Walerij Romanenko powiedział, że przy pomocy A-50 Rosja jest w stanie monitorować terytorium Ukrainy w głąb na przestrzeni nawet do 600 kilometrów.
Rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ihnat przekazał, że Rosjanie mają dziewięć takich maszyn. Ostrzegł jednocześnie, że poważne uszkodzenie maszyny (według doniesień białoruskich i ukraińskich mediów została zniszczona przednia i środkowa część A-50, a także antena radaru) "nie wpłynie na zdolność okupacyjnej rosyjskiej armii do przeprowadzania kolejnych ataków rakietowych". Podobne zdanie przedstawił Romanenko, który przypomniał, że rosyjskie wojsko może wciąż atakować Ukrainę z użyciem dronów startujących między innymi z okupowanych terytoriów w Donbasie.
Źródło: Reuters, Maxar, PAP, espreso.tv, nv.ua, tvn24.pl