Po ponad 40 godzinach zwolniono rosyjskiego dziennikarza z aresztu w Mińsku

Aktualizacja:
Źródło:
Meduza, RIA Nowosti, Radio Swoboda, PAP

W Mińsku do aresztów trafiło kilku dziennikarzy, o których losie redakcje nie miały wieści przez wiele godzin. Przez ponad 40 godzin nieznane było miejsce pobytu korespondenta zarejestrowanego na Łotwie niezależnego rosyjskojęzycznego portalu Meduza - Maksima Sołopowa.

We wtorek wieczorem portal Meduza podał, że po czterdziestu godzinach braku kontaktu z aresztu zwolniono dziennikarza Maksima Sołopowa, który relacjonował niedzielne wybory prezydenckie na Białorusi.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO >>>

W nocy po wyborach, kiedy protestujący wyszli na ulice Mińska, Sołopow był w pobliżu Teatru Gorkiego na ulicy Wołodarskiego. Opowiadał w rozmowie telefonicznej z redakcją, że milicja blokuje ludzi w okolicy i dokonuje brutalnych zatrzymań przy użyciu gazu łzawiącego. Dziennikarz rosyjskiej strony Daily Storm Anton Starkow był świadkiem pobicia Sołopowa przez funkcjonariuszy. Obydwaj zostali zatrzymani. Wepchnięto ich jednak do różnych więźniarek.

Maksim Sołopow relacjonował przebieg wyborów na Białorusi Meduza

Fotograf trafił do aresztu

Białoruska sekcja Radia Swoboda poinformowała we wtorek rano, że w Mińsku zaginął również fotograf korporacji medialnej Rossija Siegodnia (w jej skład wchodzi między innymi agencja RIA Nowosti). Ilia Pitaliew przestał się komunikować z redakcją i rodziną około godziny 18, w poniedziałek. W tym czasie przebywał w rejonie hotelu Biełaruś w centrum Mińska. "Pitaliew nie został przyjęty do pogotowia ratunkowego, gdzie trafiają poszkodowani podczas masowych akcji w Mińsku" - podała RIA Nowosti.

Przez wiele godzin nie było też doniesień o miejscu jego pobytu ze strony białoruskich służb. W poszukiwania zaangażowała się rosyjska ambasada w Mińsku. We wtorek po południu agencja RIA Nowosti podała, że Pitaliew jest w areszcie śledczym w mieście Żodzino w obwodzie mińskim.

Zatrzymany redaktor naczelny "Naszej Niwy"

Radio Swoboda przekazało również, że w nocy w Mińsku zaginął redaktor naczelny niezależnej gazety "Nasza Niwa" Jahor Marcinowicz. Jechał w rejon stacji metra, gdzie doszło do starć demonstrantów z milicją. Zdążył wysłać kolegom po fachu SMS-a o treści "SOS". Na tym kontakt z nim się urwał.

"Koledzy uważają, że Marcinowicz jest w więzieniu. Mińska milicja nie udziela żadnych informacji" - podał na Twitterze aktywista i działacz społeczny Franak Wiaczorka.

Później białoruskie MSW potwierdziło, że Marcinowicz został zatrzymany, nie podało jednak, z jakich powodów.

Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow zażądał od władz Białorusi "jak najszybszego uwolnienia rosyjskich dziennikarzy, którzy pracowali w Mińsku podczas wyborów i zostali zatrzymani przez milicję, która rozpraszała masowe protesty" - podała agencja Interfax, podkreślając, że "w kontaktach z Mińskiem Moskwa będzie dążyła do szybkiego rozwiązania sytuacji z zatrzymanymi".

Protesty przeciwko rządom Łukaszenki

W niedzielnych wyborach, według wstępnych wyników podanych przez CKW, zdecydowane zwycięstwo odniósł ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka (80.08 procent poparcia). Na Swiatłanę Cichanouską miało zagłosować 10,09 procent wyborców. Sztab kandydatki opozycji nie uznał tych wyników. Od niedzielnego wieczoru na ulice białoruskich miast wychodzą Białorusini, protestujący przeciwko rządom Łukaszenki. Dochodziło do starć z milicją, ponad pięć tysięcy osób zostało zatrzymanych.

Autorka/Autor:tas, pp//rzw

Źródło: Meduza, RIA Nowosti, Radio Swoboda, PAP

Tagi:
Raporty: