Białoruska opozycjonistka Maryja Kalesnikawa odmówiła udziału w spotkaniu z Alaksandrem Łukaszenką - przekazał jej adwokat Alaksandr Pylczanka w wywiadzie dla radia Echo Moskwy. Spotkanie to odbyło się w sobotę w areszcie KGB w Mińsku.
Alaksandr Pylczanka mówił we wtorek radiu Echo Moskwy, że Maryja Kalesnikawa nie zgodziła się na spotkanie z Alaksandrem Łukaszenką, bo ludzie ubrani po cywilnemu, którzy po nią przyszli, nie przedstawili się i odmówili odpowiedzi na pytanie, dokąd chcą ją zawieźć.
- Sama rozmowa (z Łukaszenką) trwała około czterech godzin. Powiedziano, że uczestnicy spotkania woleliby nie mówić o jego szczegółach i ogłaszać ich publicznie. Była mowa o życiu na Białorusi, o tym jak sprawić, by było ono lepsze i jak poprawić sytuację. Na następny dzień dwie osoby zostały wypuszczone z aresztu – powiedział Alaksandr Pylczanka.
Państwowa białoruska agencja BiełTA informowała w sobotę, że Łukaszenka rozmawiał z opozycjonistami między innymi o zmianach w konstytucji.
Pylczanka, który jest również adwokatem niedoszłego kandydata w wyborach prezydenckich z 9 sierpnia Wiktara Babaryki, powiedział, że aresztowani opozycjoniści nie spodziewali się propozycji spotkania ze strony Łukaszenki. - Dla nich to było nieoczekiwane. Taki kreatywny ruch Łukaszenki. Nie pamiętam, żeby ktoś przychodził do aresztowanych i rozmawiał z nimi o zmianie konstytucji – stwierdził adwokat.
W sobotę z aresztu zostali zwolnieni dyrektor firmy IT Pandadoc Dzmitryj Rabcewicz oraz koordynator opozycyjnego sztabu Juryj Waskrasienski.
Nie są "upoważnieni" do mówienia
W spotkaniu wzięli udział między innymi Babaryka, Waskrasienski, Rabcewicz oraz politolog i technolog polityczny Wital Szklarau. Wcześniej informowano, że byli tam również mąż byłej kandydatki na prezydenta, bloger Siarhiej Cichanouski, i prawnicy Maksim Znak i Illa Salej.
Powołując się na Babarykę, Palczanka powiedział, że na razie nie ma nikogo, kto byłby upoważniony do mówienia o spotkaniu w imieniu wszystkich uczestników. Jak dodał, na spotkaniu uczestnicy "dużo mówili, ale żeby dojść do jakiegoś konsensu, niezbędne są najpierw jakieś kroki. Powinny je wykonać władze – zwolnić (aresztowanych) albo zmienić środek zapobiegawczy".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Jelena Tołkaczewa/TUT.by