Bialacki skazany na 4,5 roku


Białoruski sąd skazał obrońcę praw człowieka Alesia Bialackiego na 4,5 roku więzienia o zaostrzonym rygorze "za zatajenie dochodów" przechowywanych na kontach bankowych w Polsce i na Litwie. W środę prokurator żądał dla Bialackiego kary pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie wraz z konfiskatą mienia.

Sąd uznaje za niemożliwe nakazać niższą karę sędzia Sergiej Bondarenko

- Sąd uznaje za niemożliwe nakazać niższą karę - oznajmił sędzia Sergiej Bondarenko, ogłaszając wyrok. Obrona zapowiedziała apelację.

Polska "pomogła"

Bialacki został zatrzymany 4 sierpnia. Jego aresztowanie umożliwiło przekazanie przez Polskę i Litwę władzom Białorusi danych o jego kontach. Litwa później wycofała dane swego Ministerstwa Sprawiedliwości i oświadczyła, że nie mogą być one wykorzystane jako dowody w sądzie. Polska wypowiedziała zaś porozumienie z Białorusią o bezpośredniej wymianie wniosków o pomoc prawną między lokalnymi prokuratorami; teraz białoruskie wnioski będą trafiały do centrali - Prokuratury Generalnej.

"Od początku do końca podtekst polityczny"

Podczas procesu Bialacki argumentował, że założył rachunki na swoje nazwisko jako szef organizacji, która nie ma rejestracji, a więc nie może mieć konta na Białorusi. Przekonywał też, że przekazywał kwoty z obu rachunków na działalność w sferze praw człowieka.

Bialacki w ostatnim słowie w środę ocenił, że jego proces ma "od początku do końca podtekst polityczny" i oskarżył białoruskie KGB, że świadomie działa przeciwko obrońcom praw człowieka, wykorzystując wszelkie metody.

"Wiasna" jest jedną z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi. Istnieje od 1998 roku, działała jako organizacja społeczna, ale w 2003 roku została zlikwidowana decyzją białoruskiego Sądu Najwyższego z powodu udziału jej działaczy w obserwacji wyborów prezydenckich w 2001 roku. Później działacze próbowali zarejestrować organizację trzykrotnie, za każdym razem spotykali się z odmową.

Unia wzywała do uwolnienia

Do natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia Bialackiego i wycofania zarzutów wobec niego i jego współpracownika wzywała Unia Europejska. - Jesteśmy głęboko zaniepokojeni przetrzymywaniem i procesem uznanego na świecie obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego za domniemane unikanie płacenia podatków - napisali we wspólnym oświadczeniu szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oraz komisarz UE. ds. polityki sąsiedztwa Sztefan Fuele.

Brukselscy oficjele uważają, że zarzuty wobec Bialackiego to "politycznie motywowany pretekst", by zaszkodzić jego działalności na rzecz ofiar represji. - Proces ten jest rzucającą się w oczy, symboliczną manifestacją prześladowań społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi od czasu wyborów prezydenckich 19 grudnia 2010 roku - podkreślili przedstawiciele UE.

Krytyki na temat sytuacji na Białorusi nie krył również przebywający w środę w Brukseli szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. - Niestety Białoruś prześladuje niezależne organizacje pozarządowe; mamy nadzieję, że zejdzie z tej drogi, bo wydaje mi się, że w interesie narodu białoruskiego byłyby lepsze relacje z UE - powiedział dziennikarzom Sikorski.

Źródło: reuters, pap