Spotkanie wśród protestów. Barack Obama przyjął króla Arabii Saudyjskiej


Prezydent Barack Obama przyjął w piątek po raz pierwszy w Białym Domu króla Arabii Saudyjskiej Salmana as-Sauda. Wizyta monarchy jest dla USA okazją, by zapewnić sojusznika w Zatoce Perskiej o wsparciu, mimo napięć w związku z umową z Iranem oraz wojny w Jemenie.

Podczas swej pierwszej podróży do Waszyngtonu od czasu objęcia tronu w styczniu, monarcha podkreślał, że wizyta symbolizuje "silne i głębokie relacje" między USA a Arabią Saudyjską "z korzyścią dla naszego regionu i całego świata".

Niecodzienne powitanie

Obama, który w niecodziennym geście osobiście wyszedł przywitać wysiadającego przed Białym Domem z samochodu króla Salmana, też zapewniał o "głębokiej i trwałej przyjaźni" między narodami obu krajów. Podkreślił, że USA i Arabia Saudyjska "podzielają obawy" dotyczące kryzysu w Syrii, a także sytuacji w objętym wojną domową Jemenie. Kolejny raz opowiedział się też za negocjowanym rozwiązaniem politycznym w tym kraju.

- Zgadzamy się co do konieczności utworzenia rządu jedności narodowej (w Jemenie), który będzie w stanie odpowiedzieć na kryzys humanitarny w tym kraju - oświadczył Obama.

Protestują przeciwko interwencji

USA wsparły działania Arabii Saudyjskiej przeciwko szyickim rebeliantom Huti, którzy walczą w Jemenie ze wspieranym przez Zachód prezydentem Abd ar-Rabem Mansurem al-Hadim. Niemniej administracja Obamy wyrażała zaniepokojenie cywilnymi ofiarami operacji dowodzonej przez Arabię Saudyjską. Według organizacji Lekarze bez Granic w bombardowaniach miasta Taiz w ubiegłym miesiącu zginęło co najmniej 65 cywilów, w tym 17 osób z jednej rodziny.

Przed Białym Domem przeciwko interwencji wojskowej Rijadu w Jemenie protestowało w piątek kilkadziesiąt osób.

Obawy Arabii Saudyjskiej

Wizyta króla Salmana jest też okazją dla USA, by zapewnić sojusznika w Zatoce Perskiej o wsparciu, w świetle obaw przed rosnącymi wpływami Iranu w regionie w konsekwencji zawartej niedawno umowy sześciu mocarstw ws. irańskiego programu nuklearnego. Władze sunnickiej Arabii Saudyjskiej wyrażają obawy, że zniesienie sankcji wobec Iranu, co Zachód obiecał w zamian za ograniczenie programu nuklearnego, da Teheranowi, państwu szyickiemu, miliardy dolarów, które będą mogły być wydane na dalszą destabilizację w regionie.

Podkreślając, że układ z Iranem da pewność, iż kraj ten nie wejdzie w posiadanie broni nuklearnej, Obama zapewniał o determinacji USA, by "walczyć z działalnością destabilizującą (Iranu) w regionie". Zapewnił też o ścisłej współpracy antyterrorystycznej z Rijadem, zwłaszcza w walce przeciwko dżihadystom z Państwa Islamskiego.

Wsparcie przedłuży operację wojskową?

Według "New York Timesa", by wzmocnić zdolności obronne swego sojusznika Pentagon finalizuje nowe porozumienie wojskowe z Arabią Saudyjską o wartości 1 mld dolarów. Anonimowi przedstawiciele administracji USA zapewniali, że umowa nie przewiduje sprzedaży myśliwców; dotyczy głównie pocisków balistycznych do F15, które Arabia Saudyjska kupiła od USA już wcześniej. O szczegółach miał rozmawiać w piątek w Pentagonie sekretarz obrony Ashton Carter z saudyjskim wiceministrem obrony.

Organizacje praw człowieka, m.in. Oxfam America, już wyraziły obawy, że wspierając wojskowo Arabię Saudyjską, USA przyczyniają się do przedłużenia operacji wojskowej w Jemenie, a nie rozwiązania kryzysu humanitarnego w tym kraju.

Autor: asz//rzw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: