Amerykańscy dyplomaci w Wiedniu skarżą się na dolegliwości znane jako "syndrom hawański". Łącznie to około 20 osób. Austriackie ministerstwo spraw zagranicznych ogłosiło, że rząd będzie współpracować z USA, by wyjaśnić tę sprawę. Po raz pierwszy "syndrom hawański" pojawił się u amerykańskich dyplomatów na Kubie pięć lat temu. Od tamtej pory takich zdarzeń przybywa, także w innych krajach.
Po raz pierwszy nietypowe dolegliwości spowodowane prawdopodobnie "atakami akustycznymi" amerykańscy dyplomaci zgłosili w 2016 roku na Kubie. Zostały one nazwane "syndromem hawańskim". Od tego czasu do takich zdarzeń dochodziło także w innych krajach. Większość przypadków dotyczy pracowników Departamentu Stanu lub CIA, którzy uskarżali się na zawroty głowy i bezsenność.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken zapowiedział w czerwcu dokładne zbadanie domniemanych ataków na amerykańskich dyplomatów. Ataki te mają być przeprowadzane przy użyciu kierowanych fal elektromagnetycznych, których efektem mają być różne schorzenia neurologiczne - migreny, utrata słuchu, zawroty głowy, zaburzenia snu.
"Traktujemy te doniesienia bardzo poważnie"
Magazyn "New Yorker" podał w piątek, że od stycznia objawy "syndromu hawańskiego" zgłosiło około 20 stacjonujących w Wiedniu amerykańskich dyplomatów, oficerów wywiadu i innych urzędników. Więcej przypadków tej przypadłości odnotowano tylko w Hawanie.
- Traktujemy te doniesienia bardzo poważnie i zgodnie z naszą rolą jako państwa przyjmującego pracujemy z władzami amerykańskimi nad wspólnym dotarciem do sedna tej sprawy - przekazała austriacka dyplomacja.
Wiedeń jest od dawna centrum działalności dyplomatycznej, a także aktywności szpiegowskiej - pisze agencja Reutera. Miasto jest siedzibą kilku agencji ONZ oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, przez co przebywa w nim wielu dyplomatów, a także działających pod przykrywką agentów wywiadu. Według austriackiego MSZ w Wiedniu jest 158 dyplomatów USA.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps