Trwa 27. doba rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. O sytuacji w Kijowie rozmawiał z deputowanym ukraińskiego parlamentu Romanem Hryszczukiem dziennikarz TVN24 Michał Sznajder. - Jedynie połowa ludności znajduje się teraz w domach. Co dwie godziny słyszymy syreny. Musimy się chować w schronach - opisał Hryszczuk.
Deputowany opisał, jak wygląda teraz jego życie, gdy Rosjanie bombardują miasto. Jak mówił, wszystko jest zamknięte i słychać alarmy przeciwlotnicze. Dodał, że w poniedziałek był "kiepski dzień w Kijowie". - Były bombardowania w dzielnicach mieszkaniowych i zbombardowane zostało centrum handlowe. Codziennie zastanawiamy się, czy będziemy mogli być w swoim mieszkaniu, czy będziemy musieli uciekać – opowiadał. Syreny było słychać już o 4 rano.
Zapytany o to, czy można prowadzić normalne życie w Kijowie, odpowiedział, że w Mariupolu bądź w Charkowie sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna. W Kijowie apteki i sklepy pozostają na razie otwarte. – Wczoraj sytuacja była zbliżona do zwykłego życia. Wiem, że kilka restauracji było otwartych – wskazał.
Sznajder przypomniał, że niedługo do Europy przyjedzie prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Zapytał więc swojego rozmówcę, czy Ukraina ma wobec tej wizyty jakieś oczekiwania. - Mamy nadzieję, że wojna ukraińsko-rosyjska będzie jednym z tematów spotkań pomiędzy prezydentem Bidenem a prezydentem RP. Być może nam to pomoże – odpowiedział Hryszczuk. Przy okazji podziękował też Polsce za pomoc dla uchodźców. - Doceniamy to, że Polacy pomagają naszym kobietom, naszym dzieciom i babciom. Że mogą zamieszkać w Polsce. Bardzo wysoko to cenimy – podkreślił.
"Na lądzie możemy walczyć i zwyciężać"
Ukraiński polityk odniósł się także do próśb o zamknięcie przestrzeni powietrznej dla samolotów nad Ukrainą. – Rzeczywiście nasze wojsko jest niezwykle silne i na lądzie możemy walczyć i zwyciężać. Natomiast jeśli chodzi o siły powietrzne, to jest to bardzo niebezpieczne dla nas. Charków, Mariupul są bombardowane i niszczone przez Rosjan. Jeśli zamknięta będzie przestrzeń powietrzna, bylibyśmy w stanie wygrać bardzo szybko – ocenił. Dodał, że ludność cywilna w wyniku bombardowań wciąż ginie.
Zapytany o pomoc Zachodu, który musi jednocześnie robić to "ostrożnie", ponieważ wsparcie przy pomocy broni może doprowadzić do III wojny światowej, mówił: - Rosja chce okupować nie tyle Ukrainę, co również inne kraje. 79 procent społeczeństwa rosyjskiego wspiera Putina w tej wojnie. I teraz mówią o zamiarach nie tylko przeciwko Ukrainie, również przeciwko Polsce i krajom bałtyckim - ocenił.
"Jeśli idziesz na stadion w Łużnikach, to oznacza, że wspierasz tę agresję"
Hryszczuk odniósł się także do wiecu w Moskwie na stadionie Łużniki. – Mam w swojej pamięci jedynie jeden obraz w czasie wystąpienia Hitlera w Niemczech nazistowskich, gdy Hitler był tak bardzo popularny i jeśli spojrzymy na zdjęcie z lat 30. i teraz na stadion Łużniki – mamy podobne odczucia – ocenił.
Polityk dodał, że są jednak tacy, którzy nie boją się sprzeciwiać Rosji. - Jeżeli chodzi o Cherstoń, to nasi ludzie wychodzą na plac mimo że kałasznikowy są do nich skierowane i bronią swojej pozycji, swojego stanowiska. Dlatego każdy człowiek, nawet w Rosji, musi mieć swoje zdanie. Albo wspierasz wojnę albo jesteś przeciwko wojnie. Dlatego, jeśli idziesz na stadion w Łużnikach, to oznacza, że wspierasz tę agresję – dodał.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24